- Zarzuty dotyczą kilka czynów, ale najpoważniejszy polega na przekroczeniu uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowych - informuje płk Tomasz Jabłoński, szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Olsztynie, która prowadziła śledztwo.
Nigdzie nie jeździli
Do przestępstw dochodziło, jak wynika z aktu oskarżenia, w latach 2003-2006. Szefowie WKU zmuszali podwładnych do wystawiania fikcyjnych delegacji na wyjazdy służbowe. Ani chor. sztab. Krzysztof M., ani sierż. Sławomir W. nie ruszali się poza rogatki miasta, jednak wypełniali odpowiednie druki. Pieniądze, jak wynika z ustaleń w śledztwie, inkasowali ich przełożeni.
W ten sposób ppłk Kazimierz M. miał zagarnąć 5,5 tys. zł. Jego podwładny zadowolił się kwotą ok. 1900 zł.
- Nic nie wiadomo, żeby tymi "zarobkami" dzielili się z podwładnymi, którzy rzekomo jeździli w teren - dodaje szef olsztyńskiej prokuratury garnizonowej. - Dlatego zdecydowaliśmy się umorzyć wobec nich postępowania ze względu na niski stopień społecznego niebezpieczeństwa czynu. Wszystko wskazuje, że działali oni na rozkaz i obawiali się przełożonych. Zmuszano ich do podpisywania nieprawdziwych dokumentów.
Obaj oskarżeni nie przyznali się do winy. W trakcie śledztwa zapewniali, że nic nie wiedzą o fałszowaniu delegacji.
Balanga w WKU
O podpułkowniku M. i majorze A. głośno było już w 2006 r. Jak wtedy informowaliśmy, obaj wojskowi zostali przyłapani przez żandarmerię, gdy w siedzibie WKU urządzili alkoholową balangę. Odpowiadali za wykroczenie. Zapłacili kilkusetzłotowe grzywny.
Szef komendy Kazimierz M. odszedł na emeryturę. Natomiast major Jarosław A. długo korzystał ze zwolnień lekarskich. Obecnie jest zawieszony. Dostaje połowę wynagrodzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?