Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proszę wstać! Sędzia Anna Maria idzie (zdjęcia)

Redakcja
Wywiad z najbardziej znaną polską sędzią.
Symulacja rozprawy sądowej, którą w Sądzie Rejonowym w Bialymstoku przeprowadzila sedzia Anna Maria Wesolowska.

Sędzia Wesołowska w Białymstoku

Jest najbardziej rozpoznawanym sędzią w Polsce. A jaka jest naprawdę Anna Maria Wesołowska? Czy zdarza jej się być sędzią we własnym domu i jak reagują na nią ludzie na ulicy opowiedziała Urszuli Krutul.

Popularność męczy?
- Nie. Co prawda, jak idę do sklepu, to więcej ludzi się do mnie uśmiecha. Ale czy to męczy? No, przecież nie. To cieszy. Bo to znaczy, że ludzie chcą mieć wymiar sprawiedliwości bliżej siebie.

Podobno zdarza się dostawać Pani listy od ludzi, którzy chcą, żeby to właśnie Pani orzekała w ich sprawach...
- To jest męczące, ale tylko dlatego że nie mogę spełnić ich oczekiwań. Nawet nie wolno mi udzielać porad. Społeczeństwo nie zdaje sobie z tego sprawy. Staram się przepraszać w każdym miejscu ludzi za to, że nie jestem w stanie nawet odpisywać na te listy. Ja po prostu nie mam ani możliwości, ani uprawnień, ani najzwyczajniej w świecie czasu.

Jak to się stało, że trafiła Pani do TVN-u?
- W telewizji emitowany był film z autentycznej rozprawy sądowej, który zresztą powstał na moją prośbę. Był to film dotyczący narkotyków w szkołach. Realizatorem tego filmu była telewizyjna Trójka. Został on nawet obwołany jednym z najlepszych filmów edukacyjnych. Myślę, że już wtedy byłam znana. Dlatego pan Misztal z TVN-u zaproponował, żebym to ja prowadziła ten program w TVN-ie.

Czy te wszystkie sprawy, które Pani sądziła w programie, są autentyczne? Czy Pani sądziła je naprawdę?
- Wprawdzie to nie ja w nich osądzałam, ale są to różne sprawy z całej Polski. Prawdziwe historie. Zresztą, jak sami widzicie, tutaj życie jest często znacznie ciekawsze od scenariuszowych spraw. My nawet niektórych spraw nie jesteśmy w stanie w programie pokazywać, bo są zbyt drastyczne. Jak chociażby sprawa "łódzkich beczek". Nie mamy odwagi pokazać tego rodzaju dramatów.

Jak reaguje środowisko sędziowskie i adwokackie na Pani udział w programie?
- Na początku było trudno. Zawsze to jest jakieś zaskoczenie, że sędzia jednak z jakimś dorobkiem, tak jak ja, decyduje się na tego rodzaju krok, na występy w serii telewizyjnych programów. Myślę, że teraz się już przyzwyczaili i zauważyli, że ich rodziny i dzieci oglądają ten program. I że jednak on w wielu sprawach ludziom pomaga.
Trudno jest walczyć z czymś, co jest już faktem. A ten program to chyba najprostsza droga prawnego wychowania społeczeństwa, na jakim mi zawsze zależało.

Żałuje Pani jakiegoś wyroku, jaki Pani wydała?
- Myślę, że to nie może tak być. Bo gdybyśmy mieli żałować swoich decyzji, to byśmy ich nie podjęli. Przecież ja jestem niezawisła. Muszę głęboko przemyśleć daną sprawę, żeby wydać decyzję. A poza tym bardzo długo, ponad 25 lat, orzekałam w pierwszej instancji. A zawsze jest jeszcze ta instancja druga. Ta, w której ewentualny błąd mógłby zostać naprawiony.

Najsurowszy wyrok?
- Bardzo dużo.

Jakie są najtrudniejsze sprawy?
- Dla mnie najtrudniejsze są sprawy dotyczące przemocy w rodzinie, przemocy wobec dzieci. Sama jestem matką, a są to sprawy, które pozostawiają jakiś ogromny ból wewnętrzny. Pokazują, że jednak mimo wszystko tyle jest nieszczęścia na świecie, tyle dzieci doznaje dramatów... To przekłada się na naszą przyszłość. Im więcej krzywdzonych dzieci poznamy, tym trudniej jest nam normalnie żyć. Tym dzieciom trudno jest się odnaleźć w społeczeństwie. Dlatego prowadzona jest ogromna walka o to, żeby tę przemoc w rodzinie wychwycić jak najwcześniej.

Dlatego ja już w tej chwili zaczęłam współpracować z przedszkolami. Bo to jest to miejsce, gdzie dzieciak się jeszcze otworzy. Dlatego są poradniki, dostępne już dla uczniów szkół podstawowych, z których dziecko się dowie, że jeżeli jest bite czy w jakiś sposób gnębione w rodzinie, czy w szkole, to ma prawo się bronić. Jest informacja, do kogo ma się zwrócić. Jest również informacja dla nauczycieli - jak mają walczyć z takimi patologiami, dlaczego nie wolno przymykać oczu na takie rzeczy, dlaczego dbając o dziecko, należy mieć oczy z każdej strony głowy. Nawet wtedy jeśli mielibyśmy się pomylić i skrzywdzić takiego rodzica swoimi podejrzeniami, to trzeba reagować.

Lepiej się pomylić nawet 9 razy, ale jednego dzieciaka nie pozostawić w nieszczęściu.

Zdarza się Pani czasem być sędzią w domu?
- O, tak! (śmiech) Bardzo często! Domownicy czasem protestują i wtedy ja staram się poprawić.

Przyjechała Pani do Białegostoku na zaproszenie studentów Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. I ponoć pierwszy raz spotkała się Pani w ten sposób z młodzieżą?
- Dokładnie tak. Po raz pierwszy przeprowadziłam tego typu symulację procesu sądowego z młodzieżą...

Dlaczego zdecydowała się Pani na to?
- Zaproszenie wyszło od młodzieży. Pomyślałam: dlaczego nie? To jest coś, co ich ukształtuje na przyszłość. Jeżeli mogę pomóc, porozmawiać, to zawsze chętnie przyjadę.

Czym różni się rozprawa sądowa w programie "Sędzia Anna Maria Wesołowska"od autentycznej rozprawy sądowej w Sądzie Okręgowym w Łodzi, w którym Pani pracuje?
- W prawdziwym życiu pracujemy w prawdziwej materii. Oskarżeni są autentyczni i to jest zupełnie coś innego. To jest odpowiedzialność za człowieka.
Natomiast w tej rozprawie, którą prowadzę w TVN-ie, wypełniam rolę, którą sobie narzuciłam - edukowania społeczeństwa. Tworząc program myślę o tym, co przekazać, jaką informację z zakresu prawa, żeby trafiła ona do jak największego grona ludzi.

Zdarzyło się, że prawdziwy oskarżony mówił: Znam Panią z telewizji?
- Są zaskoczeni. Ale raczej mile. Cieszą się chyba, że ich sądzę (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna