Protest przed urzędem wojewódzkim w Białymstoku zgromadził ponad 200 osób. Byli wśród nich m.in. pracownicy sanepidu, parków narodowych, oświaty, służy zdrowia, czy sądów. Ludzie mieli ze sobą flagi, transparenty. Do Białegostoku przyjechali związkowcy z całego województwa.
- Jestem pracownikiem przedszkola. W poniedziałek będę pracować, nie wezmę udziału w strajku, ale jestem za podwyżkami i zmianami - mówi Iwona Bystrowska, która w czwartek uczestniczyła w pikiecie.
- 80 proc. zatrudnionych w sądownictwie to jesteśmy my - urzędnicy. Większość z nas zarabia w przedziale między 1800, a 2800 zł. Za pensje, które otrzymujemy nie da się wyżyć. Mamy kredyty. Dlatego apelujemy do rządu, żeby nie traktował wybiórczo grup zawodowych. Żeby traktował nas wszystkich na jednym pułapie. My też jesteśmy budżetówką, my nie różnimy się od policjantów, służby więziennej - mówi Agnieszka Wasiluk, przedstawicielka pracowników sądowych
- Widać, że dobrze robimy, że upominamy się o tych najsłabszych. Nie ukrywam, że serce boli, że zostaliśmy zmuszeni jako NSZZ Solidarność rozpocząć protest przeciwko temu rządowi, który jest bardzo blisko programowo i osobowo naszego związku - mówił w trakcie pikiety Józef Mozolewski przewodniczący podlaskiej Solidarność.
Przy okazji wymienił to, co rządowi PiS już się udało. To np. skrócenie wieku emerytalnego, 500 plus, godzinowa stawka minimalna, ustawa o przetargu publicznym.
Pojawiły się jednak sytuacje, których Solidarność nie akceptuje. Chodzi m.in. o ustępstwa rządu w stosunku do funkcjonariuszy. - My zawsze upominaliśmy się o wszystkich , a nie o wybrane, najsilniejsze grupy społeczne. Dziwiliśmy się bardzo, gdy w ubiegłym roku minister tego rządu publicznie usankcjonował akcję L4 - podkreślał szef podlaskiej Solidarności.
Nawiązał też do żądań ZNP (tysiąc zł podwyżki) i ewentualnego strajku w szkołach. Solidarność strajkować nie będzie.
- Nawet w okresie komunistycznym, gdy walczyliśmy o wolność i demokrację to zakładników nie braliśmy. Sami siebie poświęcaliśmy - mówił Józef Mozolewski.
- Solidarność solidarnie wspiera tych, którzy sami nie są w stanie walczyć o swoje prawa. Chcemy, by pensje były godne. To nasz związek od lat walczył o nauczycieli i pracowników oświaty. Dziś jest tak samo. Zabiegamy również o dobro pracowników administracji i obsługi. Dla nich też chcemy podwyżek. Nie tylko dla nauczycieli - mówiła Agnieszka Rzeszewska z oświatowej Solidarności. Uważa, że ZNP powinien ustąpić, tak jak ustąpiła Solidarność, by uniknąć tego co jest najgorsze: strajku. - Nawoływanie do strajku skończy się przykrością dla dzieci - podkreślaŁA.
W trakcie pikiety związkowcy przedstawili piątkę Solidarności, o której chcą rozmawiać z rządem. To: to podwyżka płac w sferze finansów publicznych, wprowadzenia kryterium stażowego uprawniającego do przejścia na emeryturę bez względu na wiek, odmrożenia wskaźnika naliczania Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, systemowych rozwiązań stabilizujących ceny energii i wsparcia dla przemysłu energochłonnego, a także niewliczania do minimalnego wynagrodzenia dodatku za wysługę lat.
Postulaty związkowców odebrał wojewoda Bohdan Paszkowski. Podobny protest Solidarność zorganizowała w całej Polsce.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
