Zygmunt Szendzielarz, pseudonim "Łupaszka" to legendarny dowódca 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Był członkiem kadry oficerskiej Polskiego Państwa Podziemnego podczas II wojny światowej jak i po niej, już w trakcie powstania antykomunistycznego (1944-1953).
Jego losy związały się także z Opolszczyzną. Na przełomie kwietnia i maja 1947 roku uciekający przed komunistyczną bezpieką "Łupaszka" trafił z kilkoma innym żołnierzami i swoją narzeczoną - ppor. Lidią Lwow "Lalą" - do opustoszałego młyna we wsi Królowe pod Głubczycami.
Położony na odludziu młyn pochodzący z 1750 roku odnalazł kurier i łącznik Szendzielarza - Wacław Beynar, ps. "Orszak". On sam po wojnie trafił do Nowego Świętowa pod Nysą. Wkrótce ściągnął "Lalę" i "Łupaszkę" na Opolszczyznę i wspólnie z kilkoma jeszcze osobami zamieszkali w Królowem.
Major Szendzielarz (po śmierci awansowany na stopień podpułkownika) próbował zorganizować sobie życie poza partyzantką, ale nie rezygnował całkowicie z działalności konspiracyjnej.
Los wielu żołnierzy Armii Krajowej i innych ugrupowań niepodległościowych po wojnie był bardzo trudny. Wielu z nich chciało żyć na nowo, ale komuniści widzieli w nich zagrożenie dla bezpieczeństwa nowego państwa. Żołnierze podejmowali trudne wybory, jedni kontynuowali walkę w lasach, inni chcieli wrócić do normalnego życia, ale zamiast spokoju często czekało ich więzienie.
"Łupaszka" po zamieszkaniu w Królowem utrzymywał stały kontakt z dowództwem Wileńskiego Okręgu AK. Młyn pod Głubczycami wydawał się idealnym miejscem na ukrycie przed bezpieką. Położony był na uboczu, wśród zagajników i stawów, które zresztą istnieją do dziś.
Napędzany wodą młyn mógł produkować do 1,5 tony mąki na dobę. "Łupaszka", "Lala" i kilku innych żołnierzy kupili świnie, kury i kozę. Produkowali mąkę, ale początkowo miejscowi mieszkańcy nie chcieli jej kupować. Była zbyt żółta, ponieważ robili ją z samej pszenicy. Wydawało im się, że tak po prostu będzie uczciwie. Dopiero z czasem dowiedzieli się, że lepiej dosypać do niej "tańszego" jęczmienia. Wtedy mąka staje się śnieżnobiała i ludzie chętniej ją kupują.
Zygmunt Szendzielarz i Lidia Lwow byli szczęśliwą parą. "Lala" z pochodzenia była Rosjanką. Jej rodzina uciekła jednak z Rosji przed komunistami. Pokochała Polskę.
„W domu mówiliśmy po rosyjsku, byłam Rosjanką, ale taką, dla której Polska to była Ojczyzna. I nadal jest” - mówiła już po wojnie.
Była niezwykle odważną kobietą. W czasie wojny wstąpiła do partyzantki polskiej i brała udział w walkach z sowieckimi oddziałami. Po wymordowaniu żołnierzy jej oddziału przez Rosjan trafiła do 5. Brygady Wileńskiej z którą, jako sanitariuszka, brała udział w wielu bitwach. Została ranna. W uznaniu za jej zasługi na polu walki, awansowano ją na stopień podporucznika.
"Lala" i "Łupaszka" niedługo cieszyli się spokojem na Opolszczyźnie. Miejscowa bezpieka z czasem zainteresowała się lokatorami młynu w Królowem. Żołnierzy ostrzegł jeden z milicjantów, który powiedział, że szykuje się zasadzka. W ciągu pół godziny wszyscy mieszkańcy gospodarstwa uciekli.
Lidia i Zygmunt wsiedli na bryczkę, którą pracownik młyna Zbigniew Urbański zawiózł czym prędzej na stację kolejową do Racławic Śląskich, skąd wyjechali pierwszym pociągiem na Podhale. Tam nadal uciekali przed komunistami, nie mogąc zaznać spokoju. Aresztowano ich w czerwcu 1948 roku i wywieziono do więzienia na Rakowieckiej w Warszawie. Wiedzieli, że co najmniej jedno z nich zginie, ale kochali się na tyle, że zapragnęli wziąć ślub. Naczelnik więzienia Alojzy Grabicki nie wyraził jednak na to zgody.
"Łupaszka" został skazany na 18-krotną karę śmierci. Został rozstrzelany 8 lutego 1951 roku. We wtorek, 8 lutego, mija 71. rocznica śmierci Szendzielarza. Jego ciało zakopano w bezimiennym grobie. Szczątki majora znaleziono dopiero w 2013 roku. Trzy lata później odbył się pogrzeb "Łupaszki" w którym wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w tym przedstawiciele najwyższych władz państwowych.
"Lala" dostała dożywocie. Wyszła z więzienia w 1953 roku na mocy amnestii. Została archeologiem, wyszła za mąż za historyka Jan Eberlego. Zmarła 5 stycznia 2021 w wieku 100 lat. Jeszcze przed śmiercią została odznaczona Krzyżem Oficerskiem Orderu Odrodzenia Polski.
Kilka lat temu, na zaproszenie harcerzy z Głubczyc, zdążyła jeszcze zwiedzić stary młyn w Królowem. Od kilku lat stoi tam symboliczny kamień upamiętniający żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego.
Organizacje patriotyczne z Opolszczyzny spotykają się tam co najmniej raz w roku, żeby pomodlić się w intencji żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. I pochylić nad losem żołnierzy, którzy pragnęli wolnej Polski. Ale zdawali sobie sprawę, że po tak strasznej wojnie wolnej Polski wcale nie ma...
?enablejsapi=1" type="text/html" width="425" height="344" allowfullscreen frameborder="0">
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?