Przedsiębiorca: Suwalska Izba Rolniczo-Turystyczna nie oddaje ludziom pieniędzy

Na kierownictwie Suwalskiej Izby Rolniczo-Turystycznej przedsiębiorca z Warszawy (nazwisko do wiadomości redakcji) nie zostawia suchej nitki. - Nie odpisują na maile, nie odbierają telefonów - mówi.

Firma jest mu winna około 30 tys. zł.

- Dowiedziałem się, że wierzycieli jest znacznie więcej, a szanse na odzyskanie pieniędzy małe - opowiada.

SIRT to jedna z najbardziej zasłużonych dla rozwoju turystyki instytucji w całej północno-wschodniej Polsce. Ma na swoim koncie mnóstwo osiągnięć. Najważniejszym z nich jest rozwój agroturystyki na Suwalszczyźnie. Dzięki wsparciu SITR, wiele osób uruchomiło tego typu działalność. Przynosi im ona regularne dochody.

Przedsiębiorca z Warszawy z SIRT-em współpracował od wielu lat. - Nigdy nie narzekałem, byłem wręcz pod wrażeniem ich działalności - mówi.

W ubiegłym roku razem realizowali jeden z projektów. I to on pozostał nierozliczony.

- Dowiedziałem się, że SIRT wystąpiła do sądu o wszczęcie procedury restrukturyzacyjnej i że wyznaczono firmę, która ma się tym zająć - dodaje przedsiębiorca. - Poszedłem tam. Powiedzieli mi, że tacy „drobni” wierzyciele mają nikłe szanse na odzyskanie pieniędzy. W pierwszej kolejności zaspokajane będą roszczenia instytucji oraz banku.

Elżbieta Niedziejko, prezes SIRT zapewnia jednak, że kierowana przez nią firma z czasem pospłaca wszystkie długi.

- Po to wszczęliśmy proces restrukturyzacji - dodaje.

Zapewnia jednocześnie, że długi SIRT-u wcale tak olbrzymie nie są. Kwoty jednak nie chce podać.

- Realizowaliśmy różne projekty na rzecz mieszkańców regionu i w wystarczający sposób nie zadbaliśmy o własne interesy - odpowiada na pytanie, skąd zobowiązania się wzięły. - Do jednego z projektów musieliśmy sporo dołożyć. W ten sposób straciliśmy płynność finansową.

Na razie nie wiadomo, kiedy postępowanie restrukturyzacyjne zostanie zakończone i zacznie się spłata długów.