W mieszkaniu, które poborca miał odzyskać dla spółdzielni, nie było bowiem ani dłużników, ani rzeczy. „Do lokalu wchodziło się poprzez włożenie brakującej klamki...” - zauważyła sędzia Beata Sznejder i uchyliła czynności egzekucyjne.
Czytaj więcej: Przerośl. Dramat rodziny Orłowskich: Wylecieli na bruk, choć sąd kazał dać lokal
Nie chciał płacić za grzyb
Adam Orłowski, wraz z rodziną mieszkał w Przerośli. Zajmował mieszkanie spółdzielcze po zmarłej matce. Ale od pewnego czasu nie płacił czynszu. Głównie dlatego, że kwestionował warunki, jakie były w lokalu. Na suficie i ścianach porastał grzyb. Orłowski twierdził, że to skutek dziurawego dachu budynku. Mieszkanie znajduje się bowiem na ostatnim piętrze domu.
Zobacz też: Przerośl. Spółdzielnia nie chce wynająć synowi mieszkania po zmarłej matce
Ale Henryk Zienda, prezes spółdzielni w Przerośli, sprawę postrzegał inaczej. Uważał, że to lokatorzy źle eksploatują mieszkanie i dlatego jest tak zawilgocone. W minionym roku skierował do sądu wniosek o ich eksmisję i sprawę wygrał. Suwalska Temida zastrzegła jednak, że żonie pana Adama i dzieciom przysługuje lokal socjalny. Tymczasem w Przerośli takiego nie ma. W takiej sytuacji gmina powinna płacić czynsz za mieszkanie, które zajmowała kobieta. Ale nie płaciła. Spółdzielnia, której prezes jest też wiceprzewodniczącym rady gminy, poprosiła komornika o dokonanie eksmisji dłużników. Ta miała się odbyć dwa miesiące temu.
- W połowie minionego roku sami się wyprowadziliśmy - precyzuje Adam Orłowski. - Musieliśmy tak zrobić, bo dzieci mocno chorowały, a lekarze twierdzili, że to z powodu warunków, które panowały w naszym mieszkaniu. Wynajęliśmy więc lokal od osoby prywatnej.
Poborca nic nie opróżniał
Tymczasem w ubiegłym miesiącu Orłowski bardzo się zdziwił. Otrzymał bowiem od komornika rachunek za wykonane czynności. Miał zapłacić ponad półtora tysiąca złotych za „opróżnienie mieszkania z osób i rzeczy”. Poborca, w rozmowie z nami twierdził, że takie są przepisy. A dłużnicy, którzy nie chcą ponosić dodatkowych kosztów powinni dogadywać się z wierzycielem.
Orłowski nie zgodził się z tą opinią i nakaz płatniczy zaskarżył do suwalskiego sądu. Ten właśnie przyznał mężczyźnie rację. Uznał, że skoro lokal był pusty to nie sposób brać pieniędzy za jego opróżnianie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?