Przerzucali emigrantów na masową skalę! Czy wycinano im nerki jako zapłatę?

Prokuratura Apelacyjna w Lublinie zarzuca im udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się przerzutem do krajów Unii Europejskiej nielegalnych emigrantów z Azji i Afryki. Dwóch z nich miało pełnić kierownicze funkcje w międzynarodowym gangu.

- Chodzi o Krzysztofa i Kazimierza J. - informuje Cezary Maj, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
Zarobili duże pieniądze

Mieszkańców Sejn na przełomie września i października zatrzymała grupa specjalna z Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Chełmie.

- Działaliśmy na polecenie prokuratury, która od dawna prowadziła śledztwo w sprawie nielegalnego przerzutu ludzi - mówi ppłk Andrzej Wójcik. - Akcja odbyła się bez większych problemów.
Zdaniem prokuratury, gang prowadził swoją działalność od kilku lat. Niewykluczone, że przez granicę, przeważnie polsko-białoruską, zdołał w tym czasie przerzucić nawet 1000 osób. Każdy z nielegalnych emigrantów płacił po kilkanaście tysięcy dolarów, żeby trafić do Niemiec czy Francji. Nie wszyscy zdołali pokonać tę trasę, bo często wcześniej byli zatrzymywani przez polską straż graniczną lub służby naszych sąsiadów.

Obecnie w aresztach przebywa 30 gangsterów. Większość z nich ma zarzuty dotyczące nie tylko przerzucania ludzi, ale także przynależności do zorganizowanej grupy przestępczej, co powoduje większe zagrożenie sankcjami karnymi.

To tylko plotki?

Od paru tygodni Sejny żyją plotkami. W ulicznych rozmowach można usłyszeć, że Azjaci, którzy nie mieli pieniędzy, oferowali gangowi nerkę czy inne narządy. Ponoć operacji dokonywano na miejscu, a w proceder byli zamieszani tutejszy lekarz i jego kolega z Warszawy, który w pobliżu ma swoją daczę. Dopiero po zainkasowaniu "honorarium" w naturze nielegalnych emigrantów wieziono dalej.
- Taki wątek nie pojawił się w śledztwie, a plotek nie zamierzam komentować - podsumowuje rzecznik lubelskiej prokuratury.