Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeszczep nerki. Transplantacja wykonana 25 razy w ciągu roku

Urszula Ludwiczak [email protected]
A. Zgiet
Jestem wdzięczna rodzinom, które dały mi organy ich bliskich - mówi Dalicja Szczepańczyk spod Suwałk. - Dzięki temu żyję.

Dalicja Szczepańczyk choruje od 23 lat, jest już po drugim przeszczepie nerki. - W lutym minie rok od tego zabiegu, czuję się bardzo dobrze - mówi kobieta. - Na drugą nerkę czekałam trzy lata, na pierwszy przeszczep pięć lat.

W tym czasie pani Dalicja musiała być dializowana, najpierw otrzewnowo, w domu, potem musiała jeździć na hemodializy do stacji dializ.

- Co dwa dni dojeżdżałam 40 km w jedną stronę, po drodze zabieraliśmy inne osoby, co dawało godzinę drogi, potem 3,5 godziny dializ i powrót - opowiada. - Gdy wyjeżdżałam z domu o godz. 11, wracałam 18-19, to już dnia nie było.

Życie pani Dalicji dwukrotnie zmienił dar, jaki otrzymała od obcych osób.

- Moim pierwszym dawcą był 46-letni mężczyzna, z tą nerką żyłam osiem lat. Rok temu dostałam nerkę od 20-30-letniej kobiety. Jestem wdzięczna rodzinom tych osób, że zgodziły się na oddanie organu, uszanowały wolę zmarłych. Myślę, że czują oni, że ta cząstka ich bliskiego gdzieś żyje i jest szczęśliwa - mówi pani Dalicja.

Niestety, w Polsce ciągle pozyskuje się zbyt mało narządów do przeszczepów. I to mimo powszechnej akceptacji dla transplantacji - za pobieraniem organów jest ponad 80 proc. społeczeństwa, ideę popierają też Kościoły katolicki i prawosławny. Wczoraj w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim odbyła się konferencja, na której lekarze, duchowni, prawnicy i pacjenci po przeszczepach dyskutowali, jak zmienić tę sytuację na lepszą. Potrzebna jest ku temu współpraca wielu instytucji i osób na wszystkich szczeblach: lekarzy w szpitalach, dyrektorów tych jednostek, organów założycielskich, Kościoła. Często największy opór jest właśnie ze strony lekarzy, np. na Podlasiu tylko w trzech szpitalach pobiera się organy od zmarłych.

- Świadomość w społeczeństwie jest dobra, negatywne nastawienie do transplantacji przestaje być barierą - mówi prof. Marek Gacko, kierownik Kliniki Chirurgii Naczyń i Transplantacji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. - Nawet spotykamy się z sytuacjami, że jak nastąpiła śmierć mózgu pacjenta, rodzina prosi aby pobrać narządy i przeszczepić.

Najważniejsze aby lekarze też pamiętali o tym, że gdy choroba jest silniejsza, narządy mogą być przydatne w ratowaniu życia innych.

Tylko w ub. roku w woj. podlaskim do przeszczepu nerki zakwalifikowano 41 osób, białostoccy lekarze wykonali 25 transplantacji. W styczniu br. takich przeszczepów było już siedem, a w sumie przez wszystkie lata - ponad 440. To ciągle mało, ciągle część pacjentów do przeszczepu z powodu braku dawcy nie dożywa. Dlatego też od najbliższej soboty do końca stycznia w białostockich autobusach będzie trwać akcja promującą dawstwo organów pod hasłem "Transplantacja - dar serca, dar życia".

Czytaj e-wydanie »

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna