Przez Puszczę Augustowską kajakiem do Niemna

Dostępna jest jednak tylko dla osób, które dysponują kajakiem, rowerem wodnym lub pontonem. Pieszo granicy nie uda się przekroczyć. Sezonowe przejście istnieje od trzech lat.

- W tym roku jest czynne od 1 maja do końca października. Codziennie od siódmej do dziewiętnastej - informuje kpt Anna Wójcik, rzecznik prasowy Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku.

Odważnych niewielu
Amatorzy wodnej wyprawy muszą wcześniej postarać się o białoruską wizę turystyczną. Formalności można załatwić w Augustowie, gdzie w sezonie funkcjonuje filia konsulatu. Kolejek przeważnie nie ma, więc wszystko trwa krótko. Przed wyprawą do Rudawki i dalej trzeba jednak skontaktować się z placówką Straży Granicznej w Płaskiej.

- Na przejściu nie mamy stałych dyżurów. Wysyłamy naszych funkcjonariuszy, gdy jest taka potrzeba, ale bez niepotrzebnej zwłoki - mówi A. Wójcik.

Nieco czasu zajmuje również ściągnięcie celników i powiadomienie białoruskich sąsiadów. Należy więc liczyć się z przynajmniej kilkugodzinnym oczekiwaniem przy granicznej śluzie Kurzyniec, wyremontowanej w ostatnich latach i już niestraszącej swoim widokiem.

W tym roku szlakiem do Niemna, jak dotąd, udała się tylko jedna 31-osobowa grupa kajakowiczów. W Rudawce pojawili się 2 maja przed południem. Naśladowców, na razie, brakuje. Niektórzy nie wiedzą o takiej możliwości, inni obawiają się trudów wyprawy.

Szansa dla gminy
W ubiegłym roku przez Rudawkę popłynęły na Białoruś 174 osoby. Wśród nich było zaledwie kilkunastu cudzoziemców.

- Mało, ale i tak jest to szansa dla gminy - mówił Wiesław Gołaszewski, wójt Płaskiej. - Świadczy o tym najlepiej rosnące stale zainteresowanie terenami położonymi w sąsiedztwie śluzy Kurzyniec. Szkoda tylko, że nie ma również przejścia drogowego.

W przyszłości regularne rejsy na Białoruś planuje Żegluga Augustowska.