Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyrodnicy są „za” Doliną Świsłoczy, ale mieszkańcy mówią parkowi głośne „nie!”

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
W temacie tworzenia parku krajobrazowego burmistrz Krynek Jolanta Gudalewska stoi murem za większością mieszkańców. I - tak jak oni - jest przeciwna powoływaniu nowej formy ochrony przyrody.
W temacie tworzenia parku krajobrazowego burmistrz Krynek Jolanta Gudalewska stoi murem za większością mieszkańców. I - tak jak oni - jest przeciwna powoływaniu nowej formy ochrony przyrody.
Park Krajobrazowy Dolina Świsłoczy, który ma objąć część gmin Krynki, Michałowo i Gródek, jeszcze nie powstał, a już budzi ogromne emocje i kontrowersje. Podczas społecznych konsultacji, które odbyły się w Krynkach, miejscowi nie zostawili złudzeń, że nie chcą, aby ich miejscowości zostały objęte dodatkową strefą ochrony. Nie przekonują ich nawet argumenty przyrodników, że walory środowiska terenów, na których mieszkają, są unikatowe i warte ocalenia, a na utworzeniu parku można zyskać finansowo.

Odziedziczyłam tutaj gospodarstwo po tacie i powiem szczerze, że nie podoba mi się pomysł utworzenia parku. Już teraz mało jest osób, które tu zostają, a jeżeli powstanie park, to ten nasz region nie będzie miał szans na rozwój i jeszcze bardziej się wyludni - mówiła 25-letnia Agnieszka Budrowska z gminy Krynki.- Bo co ludzie po ukończeniu 18 lat będą tu robić, jeśli nie będą mogli się rozwijać, budować kurników czy innych obiektów? Zgadzam się, że nasz teren jest piękny i należy go promować. Ale nie należy tworzyć parku, bo on nam przyniesie same ograniczenia.

Jej głos był jednym z wielu krytycznych, jakie wybrzmiały podczas konsultacji społecznych w Krynkach. Zorganizował je Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, aby poznać opinie miejscowych na temat planu utworzenia Parku Krajobrazowego Dolina Świsłoczy. Park miałby być formą ochrony m.in. dziedzictwa tatarskiego Kruszynian, o co wnioskowało środowisko polskich Tatarów, gdy pojawiły się informacje o planach budowy w tym rejonie przemysłowych ferm drobiu.

Administracyjnie położony byłby na terenie dwóch powiatów - białostockiego i sokólskiego i trzech gmin - Gródek, Krynki i Michałowo. Jego łączna powierzchnia to ponad 14.815 ha, z czego ponad 7,5 tys. ha w gminie Gródek i ok. 1,5 tys. ha w gminie Michałowo (pow. białostocki) oraz ponad 5,8 tys. ha w gminie Krynki (pow. sokólski). Inwestycja ta miałaby służyć zachowaniu „walorów historycznych i kulturowych obszaru zlewni rzeki Świsłocz na odcinku między Jałówką, a Krynkami”. 61 proc. przyszłej powierzchni parku mają stanowić tereny leśne, 36 proc. - grunty orne, łąki, pastwiska.

Konsultacje ruszyły na początku października. Ale już po spotkaniu w Krynkach widać, że miejscowi nie chcą parku. Obawiają się, że mieszkając na terenach objętych parkiem krajobrazowym będą mocno ograniczeni w rozwoju swoich gospodarstw. Bo, jak wskazują, już samo to, że żyją na terenach objętych Naturą 2000 mocno daje im w kość.

- Jestem rolnikiem. Chciałem pozyskać wodę z dachu, żeby móc prowadzić uprawę ekologiczną. I co? I nie mogę. Bo Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska podtrzymała negatywną decyzję Regionalnej Dyrekcji. Tak właśnie wygląda rozwój rolnictwa w gminie Krynki - mówił Józef Pieśluk, rolnik z tej gminy. - Kolejny problem to budowa domu. Kobieta ze wsi nieopoldal, która ma kilkanaście hektarów, chciała pobudować nowy dom. Niestety, regionalny dyrektor ochrony środowiska negatywnie zaopiniował decyzję. Właśnie takie rzeczy dzieją się teraz, kiedy mamy u siebie Naturę 2000. To co to będzie, jak powstanie tutaj park?

Samorządowcy murem za rolnikami

Obawy mieszkańców w pełni podziela burmistrz Krynek Jolanta Gudalewska: - Najzwyczajniej w świecie boimy się nowych rzeczy, bo już mając Naturę 2000 i Wzgórza Sokólskie mamy bardzo dużo utrudnień. Ale weźmy choćby OZE. Tyle się o tym mówi, ale jak ja- jako gmina - mam przystąpić do klastra energetycznego, skoro już dziś wiem, że w strefie konserwatorskiej nasz mieszkaniec nie może postawić zwykłego małego panela? To wszystko powoduje, że narastają w nas obawy, czy w ogóle będzie można inwestować.

- Na tym terenie przeżyliśmy ASF i bardzo poważne ograniczenia w działalności rolniczej. Wszyscy wiemy, jak ciężko gospodarzy się na tym terenie. Wprowadzanie jakichkolwiek jeszcze dodatkowych ograniczeń spowoduje, że tutaj chyba faktycznie tylko imigranci zostaną, bo młodzi ludzie już w ogóle nie będą chcieli tutaj się osiedlać. Jakiekolwiek dodatkowe formy ochrony, a co za tym idzie, kolejne ograniczenia dla naszych rolników, są nie do przyjęcia. A jeśli chodzi o przyrodę, to my ją chronimy najlepiej jak umiemy i dziedzictwo przyrodnicze, które tutaj mamy, jest tego najlepszym dowodem - wtórował burmistrz starosta sokólski Piotr Rećko.

I dodawał: - Nie są potrzebne żadne zapisy dotyczące ochrony naszych zabytków, dziedzictwa religijnego, kultury i wielokulturowości. W Sokółce mamy Cud Eucharystyczny, cerkiew św. Aleksandra Newskiego. A 3 km w linii prostej za Sokółką są kurniki, jest olbrzymia farma i nic się nie dzieje. Nic nikomu nie przeszkadza.

On także jest zdecydowanym przeciwnikiem tworzenia parku krajobrazowego na tym terenie. Co więcej, podkreślał, że dalsze brnięcie w procedurę jego uchwalania, zaszkodzi całemu zarządowi województwa.

Wskazał też, że jeżeli park zostanie jednak uchwalony przez sejmik województwa, powiat jako strona będzie ją skarżyć. Chociażby tylko z powodów proceduralnych. Chodzi o pandemię i obowiązujący na terenie gminy Krynki stan wyjątkowy.

- Nie wiemy, czy wszyscy mieli możliwość skorzystania z konsultacji. I dlatego jeżeli uda się nam przystąpić jako strona do postępowania, to będziemy wnioskować do sądu o uchylenie uchwały. Bo w naszej opinii, ze względu na trwającą pandemię i rosnącą liczbę zakażeń w naszym województwie oraz ograniczenia związane ze stanem wyjątkowym, nie było możliwości przeprowadzenia pełnych konsultacji społecznych - mówił starosta.

Park krajobrazowy to szansa na wypromowanie marki

Autorami koncepcji utworzenia parku Dolina Świsłoczy są dwaj przyrodnicy: dr Włodzimierz Kwiatkowski oraz dr Mirosław Stepaniuk z Podlaskiego Biura Planowania Przestrzennego. Obaj podkreślali, że tereny planowane pod park mają cenne walory przyrodnicze, historyczne i kulturowe. Wskazywali też na korzyści płynące z zamieszkiwania na terenie parku.

- My nie chcemy tworzyć tutaj rezerwatu zamkniętego dla ludzi. Chcemy stworzyć coś, co będzie pozwalało na rozwój, czyli dodajemy jakąś wartość. Wartość, której nie macie w tej chwili, czyli pewną markę. To może spowodować możliwość promocji, chociażby produktów, które już są tutaj wytwarzane. Naprawdę jest masa przykładów ze świata i Polski, gdzie logo powoduje, że mamy możliwość sprzedaży danego produktu zdecydowanie w większym zakresie, niż gdybyśmy nie mieli tej marki - podkreślał dr Mirosław Stepaniuk.

- Dlaczego Krynki chcą zmarnować taką szansę? - pytał dr Włodzimierz Kwiatkowski. - Czy marka wody Krynki ucierpi na tym, że będzie napis, że woda pochodzi z terenu parku krajobrazowego? Sądzę, że to zrobi lepsze wrażenie niż zwykła informacja, że to jest Krynka. Myślę, że wiele takich przykładów można podać. Wszystkie doświadczenia z całej Polski i z innych krajów wskazują jednoznacznie, że parki krajobrazowe i w ogóle różne formy ochrony przyciągają pieniądze, przyciągają różnego rodzaju inwestycje.

- Nie każdy chce żyć z agroturystyki, tak, jak nie każdy musi budować hotele w mieście. Dajcie nam spokojnie gospodarzyć - ripostowali mieszkańcy.

Mieszkańcy nie są właścicielami cennych terenów

Wśród mieszkańców panuje przekonanie, że utworzenie parku krajobrazowego jest robione niejako na siłę. Mówią o jakichś naciskach, układach, presji.

Leszek Karolkiewicz, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Krynkach przypomniał sytuację z lipca br., kiedy wiceminister kultury i Generalna Konserwator Zabytków Magdalena Gawin pojawiła się na Podlasiu i głośno wyraziła swoje zaniepokojenie z powodu opieszałości przy powoływaniu nowego parku krajobrazowego.

- Pani wiceminister w rażący sposób wszystkich obrażała i naciskała, żeby ten park powstał błyskawicznie. Zwróciłem wtedy jej uwagę, że takie szybkie tempo jest niewskazane. Tu musi być wszystko wyjaśnione. Niestety, pani minister przyjechała tupnąć nogą na samorządowców, żeby ten park powstał błyskawicznie. A to przecież nie jest bieg na 100 metrów. My mamy wszystkie argumenty sobie wyjaśniać i decydować. A jest jakaś odgórna nagonka na ten park - wspomniał wiceprzewodniczący.

Anna Krysztopik, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska w Urzędzie Marszałkowskim tłumaczyła, skąd w ogóle wziął się pomysł, aby utworzyć park Dolinę Świsłoczy.

- Głosy, które docierały do Urzędu Marszałkowskiego spowodowały, że pan marszałek Artur Kosicki podjął decyzję o tym, żeby zbadać zasadność tworzenia parku. I sprawdzić, czy ten teren jest na tyle cenny, żeby objąć go dodatkową ochroną. Bo przecież nikt nie będzie tworzył parku krajobrazowego na obszarze, który nie ma walorów przyrodniczych, historycznych, kulturowych. I jak wykazała sporządzona dokumentacja przez panów doktorów oraz na podstawie wcześniejszych opracowań, ten obszar jest cenny. Gdyby taki nie był, to w ogóle byśmy na ten temat nie rozmawiali - mówiła.

Obecna na spotkaniu Joanna Kurzawa, dyrektorka Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej przekonywała, że utworzenie parku jest jak najbardziej uzasadnione. A argumenty przeciw, które usłyszała od mieszkańców, wprawiły ją w osłupienie.

- Od 14 lat pracuję w parku i nie sądziłam, że państwo widzicie to w taki sposób. My nie jesteśmy właścicielami tej ziemi, to jest dla nas wszystkich, to jest także dla warszawiaków, ślązaków. To jest właśnie po to, żeby ktoś przyjechał tutaj zobaczyć nasze żubry, bociany, które jeszcze są. Bo, jak wejdziemy przesadnie z rozwojem gospodarczym i super innowacyjnością, to odtworzenie jednego siedliska dla bociana będzie nas kosztowało 3 miliony euro. Im czystsza natura, tym więcej bogactwa. W Warszawie na zagajnikach nie znajdziemy niczego, żadnej żabki, nawet sztucznej. Dlatego, że tam jest betonoza - przekonywała.

Trzeba pogodzić dwa skrajne interesy

Z jej argumentami i opracowaniem przyrodników zgadzają się nieliczni mieszkańcy gminy. Głównie ci, którzy w okolicach Krynkach osiedlili się niedawno przenosząc się z dużych miast.

- Mieszkam w Kruszynianach od 15 lat. Pewnie to krótko w stosunku do większości innych mieszkańców. Ale przez te 15 lat można pokochać te tereny i polubić ludzi, bo to wszystko jest tego warte - mówił Waldemar Sieradzki, emerytowany nadleśniczy Nadleśnictwa Krynki.

I dodawał: - Jestem całym sercem za ochroną przyrody. Zresztą trudno by było, żeby było inaczej. Mnie kurniki nigdy nie przeszkadzały i ja nie mam nic do tego. Mam tylko prośbę, nie konfliktujmy się i nie odrzucajmy z góry samej idei powstania parku. Może coś w niej trzeba zmienić? Może wprowadzić zapisy, które nie będą tak mocno ograniczały rolników? Zgódźmy się na to, co chcemy chronić wspólnie, ale nie odrzucajmy mnie samej idei powstania parku.

- Nie jestem warszawiakiem, ale przyjezdnym. I cieszę się, że nie będzie tutaj farm fotowoltaicznych, że mi jakaś elektrownia nie będzie machała skrzydłami przed oczyma tak bardzo, że wpadnę w jakąś paranoję albo zaburzenia błędnika. Dzięki parkowi Krynki staną się atrakcyjniejsze dla ludzi np. z Warszawy albo innych części Polski, którzy tutaj będą przyjeżdżali i kupowali działki, które są stosunkowo tanie - mówił z kolei pan Jacek.

Wskazał jednocześnie, że widać wyraźnie, że w temacie parku starły się dwa skrajnie przeciwne interesy. Interes rolników oraz tych, którzy żyją z turystów i przyjezdnych.

- Trzeba zastanowić się, jak zaspokoić rolników, którzy nie będą mieli kasy z kempingu ani z agroturystyki, bo mają 50 ha kukurydzy. Nie zrobią przecież przetwórstwa mięsnego ani nie będą sprzedawać miodu. Warto wypracować jakiś kompromis, bo to naprawdę wyjątkowy teren, który można eksplorować i mieć do tego dobre, miłe i zdrowe życie, ale też i dobre pieniądze - mówił.

Zarówno miejscowi, jak i przyrodnicy stwierdzili, że skoro obie strony mają różne oczekiwania wobec idei powstania parku, to muszą wypracować jakiś kompromis. Tak, aby i rolnicy i ci, którzy widzą potrzebę utworzenia parku, byli zadowoleni.

Konsultacje w sprawie parku prowadzone są przez internet i drogą tradycyjną. Formularze można składać do Urzędu Marszałkowskiego do 30 listopada. Wcześniej, bo 22 listopada o godz. 14. w siedzibie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego w Białymstoku przy ul. Wyszyńskiego 1 (sala konferencyjna nr 115) odbędzie się otwarte spotkanie dla wszystkich zainteresowanych tematem utworzenia parku Dolina Świsłoczy.

Ostateczną decyzję w drodze uchwały podejmą radni sejmiku województwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna