Przyszli kandydaci: Wyborco, to są nasze sukcesy. Czy jest się czym chwalić? Podyskutuj na forum

Dobra wiadomość - jesienią będzie więcej remontowanych ulic, chodników, oddane zostaną inwestycje, na które latami czekali mieszkańcy. Rządzący chętnie będą się pokazywać przy przecinaniu wstęg. Stawka jest wysoka: utrzymanie lub utrata władzy.

Decydujący listopad

Dokładnego terminu wyborów samorządowych jeszcze nie znamy. Odbędą się one między 14 listopada 2010 r. a 9 stycznia 2011 r. Z pewnością jednak jesienią tempa nabiorą prace na placach budowy publicznych inwestycji, a naszych prezydentów, burmistrzów i wójtów będziemy widywać o wiele częściej przy wszelkich możliwych okazjach. Najlepiej takich, które pokazują, jak dobrymi są gospodarzami. Mieszkańcy będą wdzięczni za naprawione chodniki, o które upominali się latami, za ulice, po których wreszcie będzie można przejechać bez obawy o uszkodzenie auta, za nowe place zabaw, boiska i inne atrakcje.

- Wszyscy się spieszą przed wyborami, a później inwestycje są pełne usterek - śmieje się Kazimierz Dąbrowski, burmistrz Zambrowa.

Jarosław Siekierko, włodarz Wysokiego Mazowieckiego dodaje, że wstrzymał się z zakupem wozu dla straży, bo ceny takich pojazdów przed wyborami rosną - każdy chce się pokazać w wozie strażackim.

Trudno nie robić niczego

Zapytaliśmy rządzących wprost o zakusy na reelekcję. Startować w wyborach zamierza Kazimierz Dąbrowski, burmistrz Zambrowa, Jarosław Siekierko, burmistrz Wysokiego Mazowieckiego, Krzysztof Waszkiewicz, burmistrz Grajewa, najprawdopodobniej Andrzej Duda, burmistrz Kolna (przebywa na urlopie). Czekamy też na decyzję Jerzego Brzezińskiego. Sprzyjać jego kampanii może otwarcie pływalni miejskiej, chociaż ratusz niejednokrotnie podkreślał, że listopadowy termin oddania tej inwestycji nie ma nic wspólnego z wyborami. Podobnie jak stadion, fontanna, remonty ulic... Z drugiej strony nasi włodarze podkreślają, że nie będą siedzieć z założonymi rękami, bo jest akurat rok wyborczy.

Nie zapominajmy o jednym - za inwestycje płacimy z naszych podatków. A przy urnach powinniśmy oceniać całą kadencję rządzących, a nie tylko finisz.