Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy zagryzły mi drób. A winnych nie ma...

BAK
Eugeniusz Pawluczuk w ciągu jednej nocy stracił wszystkie kury i kaczki
Eugeniusz Pawluczuk w ciągu jednej nocy stracił wszystkie kury i kaczki BAK
Przyjechałem z pracy i zastałem straszny widok. Wszystkie kury i kaczki zostały zagryzione przez psy, a policjanci poradzili tylko, bym kamery zainstalował - skarży się pan Eugeniusz

Dla Eugeniusza Pawluczuka, który na co dzień mieszka w jednym z bloków w Bielsku Podlaskim, posiadłość zakupiona w Gredelach, tuż przy trasie nr 66, jest wszystkim. Pan Eugeniusz twierdzi, że w mieszkaniu źle się czuje i większość czasu spędza na wsi. Do Bielska jeździ przede wszystkim do pracy, bo pracuje jako konserwator w jednej ze szkół.

Mieszkając na wsi ma dogodne warunki do hodowania zwierząt, więc na jego podwórku można było spotkać kury i kaczki. Ale cały ten dobytek cieszył oczy gospodarza jedynie do minionego czwartku.

- Przyjechałem z pracy i aż za głowę się złapałem - mówi pan Eugeniusz. - Cały mój drób został pogryziony przez psy. Czyje? Sąsiada pies biega nieuczepiony, w budynku po byłej szkole kilka bezdomnych ma swoje legowiska. No i psy z sąsiedniej wsi potrafią przybłąkać się na naszą posesję.

Ze swoim drobiem Eugeniusz Pawluczuk związany był jak mało kto. Kaczki wychowywał od małego. Nie kupował małych, tylko wykluwały się z jaj. Kury niosły ekologiczne jajka. Część kupowali znajomi, rodzina z Warszawy zabierała część, bo tam takich nie uświadczysz.

Chów wymagał też pewnych wydatków.

- Choć kury luzem chodziły po podwórku, to od czasu do czasu musiały zjeść coś treściwego - mówi. - Pszenicę i inną karmę trzeba było kupować.

Eugeniusz Pawluczuk postanowił wytropić jednego ze sprawców tego niecnego czynu. Poszedł więc za jednym z psów, który zawitał do niego na podwórko, i doszedł za nim aż do Paszkowszczyzny.

- Rozmawiałem z właścicielką tego psa - opowiada. - Powiedziałem, że jej pies był jednym z tych, które zagryzły mój drób. - Ta zaproponowała, by sprawę załatwić polubownie, ale miał się tym zająć jej syn. Gdy syn przyjechał, oboje się rozkrzyczeli, że to nie ich i żebym się od nich odczepił. Pomyślałem, że sprawę trzeba będzie skierować do sądu, ale jak, kiedy policja nie chce się nią zainteresować.

Policja zareagowała, ale dopiero po tygodniu. Pan Pawluczuk został wezwany na rozmowę z dzielnicowym.

- Nie został on jeszcze przesłuchany, ale dopiero umówiony na przesłuchanie w charakterze świadka - mówi asp. Agnieszka Dąbrowska, oficer prasowa bielskiej policji. - Policjanci byli na miejscu zdarzenia, rozmawiali też z sąsiadką. Ta twierdzi, że pies ciągle jest uwiązany i w ogóle nie był spuszczany z łańcucha i nigdy się nie zrywał.

Policjanci również nie doszukali się niczego, co wskazywałoby na to, że to właśnie ten pies mógł zagryźć drób.

- Właściciel psa może zostać ukarany mandatem za niezachowanie podstawowych środków ostrożności przy trzymaniu psa - dodaje Agnieszka Dąbrowska. - Ale najpierw trzeba udowodnić właścicielowi, że to jego pies był sprawcą czynu.

Dopiero po udowodnieniu winy poszkodowany może ubiegać się o odszkodowanie w sądzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna