Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptak, czyli wybrakowany bydlak

(kk)
sxc.hu
Genowefa Z. na starość zapałała miłością. Ponad osiemdziesięcioletnia staruszka, zamiast myśleć już o rzeczach wiekuistych, zajęła się jak najbardziej doczesnymi.

W wieku osiemdziesięciu lat nagle zapałała miłością do zwierząt i rozpoczęła budowanie w swoim M2 zwierzyńca, a właściwie rezerwatu, w którym wszystkie zwierzęta bez względu na kolor i płeć miały czuć się wolne.

Na początek kupiła papużki nierozłączki. Latały po pokoju i dobrze im się żyło, choć smutno tylko we dwójkę. Zatem miłująca zwierzynę staruszka dokupiła ptactwa pod postacią parki kanarków. A kiedy zasiedliła przestworza swojego mieszkanka, pomyślała, niczym sam Stwórca, o lądzie. Zaczęła od gryzoni czyli miniaturowych króliczków. Kicały wdzięcznie po pokoju. Potem przyszła pora na większe ssaki. Staruszka dokupiła parkę piesków. I wtedy nastał czas na dużego ptaka, gdyż Genowefa delektowała się swoim zwierzyńcem, aż zaczęło jej się przykrzyć. Bo, prawdę mówiąc, nie miała do kogo gęby otworzyć. Ratunkiem wydawała się gadająca papuga. Staruszka udała się zatem do sklepu zoologicznego i zamówiła gadającego ptaka. Zapłaciła kilka tysięcy i już po miesiącu dostarczyli jej dużego bydlaka, który reagował jedynie na słowo "bydlak - nie wiadomo dlaczego. Może to było imię?
Reagował - to zbyt entuzjastyczne określenie. On po prostu na dźwięk tego słowa otwierał oko. Poza tym cały dzień siedział zasępiony. Dzioba nie otwierał. Miał być gadający, a okazał się mrukiem.

- Pewnie wybrakowany - pomyślała i z tą myślą udała się do sklepu zoologicznego. - Oddajcie pieniążki, towar jest wadliwy, nie gada. - Nie kupiła pani od nas radia - wyjaśnili - które działałoby niezawodnie, tylko żywą istotę. Ma swoje humory. Proszę być cierpliwą, może zacznie gadać.

Nie zaczęła. Za to okazała się prawdziwym zbirem. Bydlę doprowadziło do rozłączenia papużek nierozłączek. W ten sposób, że je po prostu zadziobało. A kiedy dokonało pierwszej zbrodni, zabrało się do następnych. Kiedy staruszka wróciła ze sklepu, zastała bydlaka zajętego wydziobywaniem oczka jednemu z piesków. Pomoc nadeszła w ostatniej chwili, bo piesek już krwawił.

Genowefa zapakowała papugę i odniosła do sklepu z żądaniem zwrotu gotówki. Bo jak nie, to poskarży się rzecznikowi praw konsumenta, że sprzedali jej wybrakowany i agresywny towar.

Co było robić? Nie odczepisz się od takiej upierdliwej staruszki. Wzięli papugę w komis i powiedzieli, że zwrócą pieniądze, jak tylko uda się ją sprzedać. Ale spróbujcie sprzedać ptaka z taką niewyjściową fizjonomią. Siedzi taki mruk na grzędzie, patrzy smętnie spode łba i nawet nie zagada, choć jest reklamowany jako gadający.

Staruszka stała się bardziej upierdliwa. Nachodziła właścicieli i żądała pieniędzy. Żeby się wreszcie odczepiła, zaproponowali jej 1300 zł, czyli pomniejszyli kwotę o koszty sprowadzenia papugi do Polski. Powiedziała, że się zastanowi.

Zastanawiała się krótko. Przyszła następnego dnia i zażądała 5 tys. złotych. - Ja też poniosłam koszty - wytłumaczyła. - Zwróćcie mi gotówkę za zamordowane papużki, za leczenie pieska oraz za koszty bezowocnych prób nauczenia tego gada gadania!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna