Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptasia grypa w woj. podlaskim? Zaraza idzie od wschodu. Inspekcja weterynaryjna ostrzega przed ryzykiem wystąpienia w Polsce "ptasiej grypy"

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Należy obserwować stan zdrowia ptaków i w razie jakichkolwiek niepokojących objawów natychmiast zawiadomić powiatowego lekarza weterynarii.
Należy obserwować stan zdrowia ptaków i w razie jakichkolwiek niepokojących objawów natychmiast zawiadomić powiatowego lekarza weterynarii. Archiwum /Polska Press
Chodzi o wyjątkowo zjadliwą postać choroby (HPAI). Hodowcy drobiu mają wzmocnić bioasekurację. W samym woj. podlaskim zagrożonych jest ponad pół tysiąca ferm, w których hoduje się 14 mln ptaków.

Los nie oszczędza rolników. Jak nie susza, to pandemia i "Piątka dla zwierząt". Kiedy po licznych protestach, ustawa futerkowa trafiła do sejmowej "zamrażarki", nad gospodarzami gromadzą się kolejne czarne chmury. Tym razem problem dotyczy hodowców drobiu.

Jak poinformował Główny Lekarz Weterynarii, w ostatnich miesiącach stwierdzono nowe ogniska grypy ptaków na terenie zachodniej Rosji (46 ognisk u drobiu i 8 przypadków u dzikiego ptactwa jak kaczki i łabędzie) i Kazachstanu (7 ognisk HPAI u drobiu i 86 przypadków u dzikich ptaków krukowatych). Region to znany jesienny szlak migracji dzikiego ptactwa wodnego do Europy. To sprzyja ryzyku wystąpienia nowych ognisk grypy ptaków w Europie, w tym w Polsce. Tak było w 2005 i 2016 roku kiedy po wykryciu HPAI na obszarze Rosji, w krótkim czasie ogniska tej choroby pojawiły się na północy i wschodzie starego kontynentu.

Czytaj też: Protest rolników w województwie podlaskim. Ciągniki z flagami utrudnią ruch na DK65 na trasie Białystok - Ełk

Grypa ptaków to niezwykle zakaźna i zaraźliwa choroba wirusowa drobiu, która może powodować śmiertelność do 100 procent.

- Oczywiście jest obawa. Już i tak hodowcy muszą dokładać do interesu. Przez COVID został wstrzymany eksport, odwołano wesela, zamknięto restauracje, nie ma hucznych chrzcin. Ubojnie już zapowiadają, że będzie nie sześć rzutów, a cztery (chodzi o proces odchowu kurczaka do wagi 2,5 kg, który trwa 6 tygodni; dwa tygodnie mają być przeznaczone na dezynfekcję i sprzątanie hali - przyp. red.). To oznacza mniejszy dochód. A kredyty trzeba spłacać - mówi Tomasz Jankowski, właściciel fermy w miejscowości Daniłowo Duże w gm. Łapy. Hoduje w systemie bezwybiegowym 60 tysięcy kurzych brojlerów.

Pan Tomasz wciąż nie otrząsnął się po poprzednim kryzysie. Na przełomie 2019/2020 roku w Polsce pojawiło się ponad 30 ognisk grypy ptaków, co miało wpływ na popyt i cenę. - Do kilograma żywca trzeba było dopłacić 30 groszy. Moje straty to około 190 tysięcy zł. Nikt ich nie zrekompensował - mówi hodowca.

Dlatego obawia się, że sytuacja może się powtórzyć.

Według danych Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego w Białymstoku, w woj. podlaskim funkcjonuje 596  ferm komercyjnych (maksymalna jednorazowa obsada kurników ok. 14  mln ptaków). Największe zagęszczenie ferm drobiu występuje w powiatach: białostocki, hajnowski, sokólskim, siemiatyckim i monieckim. Do tego dochodzi siedem zakładów wylęgu drobiu oraz małe przydomowe gospodarstwa. Zdaniem ekspertów, to te ostatnie - gdzie gęsi, kaczki, indyki czy kury chodzą swobodnie po podwórku - najbardziej narażone są na kontakt z dzikim ptactwem, a więc i wirusem. A powstanie ogniska ma wpływ na całą branżę.

- Ognisko w maleńkiej fermie oddziaływuje na fermę towarową, która jest sparaliżowana - podkreśla Andrzej Danielak, prezes Zarządu Głównego Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu. - Określane są strefy o ograniczonych zasadach funkcjonowania: zagrożona i zapowietrzona. Hodowca nie może swobodnie przemieścić brojlerów do ubojni, dostarczyć piskląt czy jaj bez zgody powiatowego lekarza weterynarii. Z powodu decyzji administracyjnych bardzo często hodowcy drobiu ponoszą ogromne straty, a ewentualna droga do ich pokrycia, jest bardzo długa.

Zobacz także: Ptasia grypa w Polsce. Wybito stada indyków 100 kilometrów od granicy naszego województwa. Służby monitorują sytuację

Aby zminimalizować ryzyko Główny Lekarz Weterynarii przypomina o obowiązujących środkach bioasekuracji. Wynikają z rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nakazuje ono odizolowanie hodowanego drobiu, zabezpieczenie paszy i podawanej im wody od kontaktu z dzikimi ptakami i ich odchodami. Zakazane jest pojenie drobiu oraz ptaków utrzymywanych przez człowieka wodą ze zbiorników, do których dostęp mają dzikie ptaki oraz wnoszenie na teren gospodarstwa zwłok dzikich ptaków lub tusz ptaków łownych.

Przed wejściem i wyjście z budynków inwentarskich muszą zostać wyłożone maty dezynfekcyjne. Osoby wchodzące do środka powinny myć ręce i mieć na sobie odzież i obuwie ochronne. Sprzęt i narzędzia używane do obsługi drobiu przed każdym ich użyciem należy odkazić.

Ponad to gospodarze powinni prowadzić codzienny przegląd stada i dokumentacji na temat liczby padłych ptaków, spadku pobierania paszy lub nieśności, objawów nerwowych (drgawki, skręty szyi, paraliż nóg i skrzydeł, niezborność ruchów). O każdym takim przypadku posiadacz drobiu powinien niezwłocznie powiadomić powiatowego lekarza weterynarii lub podmiot świadczący usługi z zakresu medycyny weterynaryjnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna