Taki pomysł padł na ostatniej sesji rady miasta, a przedstawił go wiceprzewodniczący rady i szef komisji oświaty Andrzej Roszczenko. Jednak nie sprecyzował, który samorząd któremu miałby szkoły przekazać.
- Warto przeanalizować taki pomysł, bo oświata wymaga reform - mówił Roszczenko.
Idea ta nie spodobała się burmistrzowi Bielska Eugeniuszowi Berezowcowi, który ją zdecydowanie odrzucił. A jego zastępca Jan Radkiewicz dodawał, że miasto dokłada do oświaty tak duże pieniądze, że chętnie szkoły odda powiatowi. - Tylko co na to nauczyciele? My staramy się tak zarządzać, by nikogo nie zwalniać z pracy - mówił Radkiewicz.
Oświata jest poważnym wydatkiem w budżetach większości samorządów. Wśród 55 mln zł zaplanowanych do wydania w 2013 r. przez powiat bielski, na oświatę zapisano ponad 18 mln zł. Z kolei w mieście Bielsk Podlaski były to aż ponad 25 mln zł z 65 mln wydatków ogółem.
Wszyscy liczą pieniądze
Samorządy dostają też na prowadzenie edukacji subwencję oświatową, ale nie wystarcza ona na pokrycie kosztów.
- Trudno wyobrazić sobie, by jeden samorząd przejął całą oświatę, bo występuje tu sprzeczność interesów. Liczą się złotówki i każdy kalkuluje, do czego mu się taki balast przyda - mówił były wiceburmistrz Bielska ds. oświaty Mirosław Gołębiowski, który jednak także podkreślał, że niepokojącym jest, że część bielskich szkół stoi niewykorzystana. - Część sal jest pustych. Ogrzewanie, oświetlenie, remonty, to wszystko kosztuje. Przecież można byłoby przeznaczyć wydawane pieniądze na cele dydaktyczne.
Od nowego pomysłu dystansują się też szkolni związkowcy.
- Bielskie samorządy wyróżnia wysoka dbałość o szkoły i uczniów. Żaden z nich nie zgodzi się jednak na dobrowolne przekazanie subwencji oświatowej, która stanowi nawet 30 proc. rocznego budżetu, a także mienia drugiemu samorządowi - ocenia Jerzy Bajena, prezes bielskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Taki nieroztropny manewr spowodowałby kompromitację władzy w oczach sporej części lokalnej społeczności.
Jerzy Bajena podkreśla, że realnie skorzystaliby na tym nieliczni nauczyciele, ale w szkolnej administracji spowodowałoby to redukcję miejsc pracy. Do pomysłu Andrzeja Roszczenki cieplej podchodzą władze powiatu.
- System edukacji nie jest doskonały i jeśli są pomysły jego ulepszenia, to warto o nich rozmawiać - mówi starosta bielski Sławomir Snarski. - Nie sądzę, by dziś pomysł o przejęciu szkół przez jeden samorząd był realny, chociażby ze względów mentalnych. Ale przykład Białegostoku, gdzie szkoły są prowadzone przez miasto pokazuje, że w perspektywie czasu może to być ciekawe rozwiązanie.
Szkoły stoją po sąsiedzku
Starostę popiera wiceprzewodniczący rady powiatu i były wieloletni dyrektor SP 3 - Bazyli Leszczyński. - O oświacie powinni decydować fachowcy, a nie pieniądze - mówi.
Przed laty bielskie szkoły wybudowano w specyficzny sposób - tworząc z nich kompleksy.
Szkoły białoruskojęzyczne znajdują się obok siebie, Gimnazjum nr 1 sąsiaduje z I LO, a ZS im. Mickiewicza z ZS nr 3 im. Reymonta. Pomysłem do rozważenia byłoby więc nie tylko przejęcie całej oświaty przez jeden samorząd, ale inne podzielenie się zadaniami przez miasto i powiat.
- Wiele gmin w Polsce idzie też w kierunku połączenia gimnazjów z liceami. Zachowanie 6 lat ciągłości nauki pozwala nauczycielom lepiej przygotować uczniów do matury i studiów - mówi Bazyli Leszczyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?