Jeden wyprzedzał na podwójnej ciągłej, drugi nieuważnie obserwował drogę, zjechał częściowo na przeciwległy pas ruchu. Proces dwóch kierowców oskarżonych w sprawie jednej z najtragiczniejszych katastrof drogowych w woj. podlaskim ostatnich lat ruszył w poniedziałek przed białostockim sądem.
Na krajowej ósemce, na trasie Białystok - Jeżewo, zginęło pięć osób, dwie zostały ranne. Pokrzywdzeni to obywatele Białorusi, którzy jechali do warszawskiego centrum handlowego na zakupy.
- Moje życie się skończyło. Czasami chcę umrzeć - mówiła ze łzami w oczach mieszkanka Grodna, która w wypadku straciła męża i mamę. - W wieku 28 lat zostałam wdową. Jak można wytłumaczyć 3-letniej córce, dlaczego nie ma taty?
Tak jak bliscy innych ofiar, złożyła wniosek o naprawienie szkody.
Do wypadku doszło 15 września 2010 r. w miejscowości Radule. Było około godziny 2 w nocy. Dwa busy na białoruskich numerach rejestracyjnych, jadące od strony Białegostoku, zderzyły się tam z jadącą w przeciwną stronę polską ciężarówką. Śledztwo trwało kilka lat, bo prokuratura czekała na specjalistyczną opinię biegłych. Ostatecznie o nieumyślnie doprowadzenie do katastrofy na drodze oskarżyła dwóch kierowców: Białorusina i Polaka.
Pierwszy to 55-letni Jurij D. Według śledczych, wyprzedzał innego busa na odcinku, gdzie obowiązywał zakaz wyprzedzania. Zmusił kierowcę jadącego z przeciwka ciężarowego volvo do gwałtownego hamowania. Ten utracił panowanie nad pojazdem. Doszło do bocznego zderzenia, w sumie z dwoma busami. Jurij D. nie przyznał się do winy. Twierdzi, że około 50 m przed nim volvo "zaczęło nosić" i znalazło się na jego pasie.
- Z powodu krótkiej odległości nic nie zdążyłem zrobić - mówił w czasie śledztwa.
Na rozprawie się nie pojawił, więc nie można było skonfrontować tych wyjaśnień z wersją wydarzeń drugiego z oskarżonych.
- Jestem na 100 proc. pewny, że nie przekroczyłem osi jezdni. Zobaczyłem światła auta jadącego prosto na mnie, zacząłem ostro hamować - zarzekał się blisko 36-letni Tomasz S., mieszkaniec woj. łódzkiego. Biegli ustalili, że jechał z prędkością ok. 80 km/h, a dopuszczalna była tu 10 km/h niższa. - Była noc, prosta, pusta droga, nic nie jechało - tłumaczył.
Kolejna rozprawa 10 czerwca.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?