Do pożaru doszło tuż przed północą w nocy z soboty na niedzielę. Dwaj policjanci ratowali kobietę z narażeniem własnego życia. Zaraz po akcji sami trafili do szpitala.
Budynek mieszkalny we Wrzącej stanął w płomieniach około godz. 23.15. Pierwsi na miejscu pojawili się strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej, a zaraz po nich - policjanci z ogniwa interwencyjnego w Słupsku.
- W budynku poruszali się gęsiego i na kolanach. Tak duże było zadymienie. Niestety, nie zdążyli też wyposażyć się w odpowiedni sprzęt. Czasu było bardzo mało, chodziło o ratowanie życia, bo wiedzieliśmy, że w środku najprawdopodobniej jest ta kobieta - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
Strażakom udało się odnaleźć kobietę. W momencie gdy osłaniali to miejsce przed ogniem, policjanci zdołali wynieść nieprzytomną już 56-letnią Grażynę F. Niestety, jej życia nie udało się uratować. Zmarła w wyniku zaczadzenia.
Zaraz potem do szpitala przewieziono także obu biorących w akcji policjantów. Stwierdzono u nich objawy zaczadzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?