Ranty. Spłonęła część zabytkowego folwarku

Od kilku tygodni mieszkańcy Rant w gminie Wydminy protestują przeciwko nowemu sąsiadowi. Właściciel dawnego folwarku chce w nim urządzić hodowlę 4 tys. świń. Teraz o mały włos część ludzi nie straciła dorobku całego życia. W folwarku wybuchł olbrzymi pożar.

Właścicielem folwarku jest duża firma z Wielkopolski zajmująca się m.in. handlem węglem oraz hodowlą bydła i trzody chlewnej. We wrześniu do Rant zaczęły przyjeżdżać pierwsze transporty ze zwierzętami. Właściciel obiektu docelowo chce stworzyć tam hodowlę 4 tys. świń. Jednak zdaniem mieszkańców, ferma będzie znacznie większa.

Niestety protesty ludzi jak dotąd nic nie dały. Teraz przez niechcianego sąsiada najedli się strachu i o mały włos nie stracili dorobku całego życia.

Około godz. 22 w nocy z czwartku na piątek w gospodarstwie wybuchł pożar. Ogień zauważył dozorca. Palił się budynek, który obecnie wykorzystywany jest jako magazyn pasz. Jest wpisany do rejestru zabytków.
Do walki z ogniem ruszyło 13 zastępców straży pożarnej m.in. z Giżycka, Pisza, Wydmin i Orzysza. Akcja trwała kilka godzin. Pożar był na tyle duży, że strażacy mieli problemy z dostawami wody.

Spłonęło jedno skrzydło budynku. Straty szacowane są na milion złotych. Teraz trwa śledztwo w sprawie przyczyn pożaru. Budynek był ubezpieczony. Nie zapadła jeszcze decyzja, czy zostanie rozebrany.

Na szczęście udało się uratować pięć sąsiednich chlewni. Najbliżsi sąsiedzi gospodarstwa bali się, że ogień przeniesie się na ich domy. Przerażeni uciekali w nocy zostawiając dorobek życia. Na szczęście do tego nie doszło.

Nieruchomości z Twojego regionu