Rasistowski atak w technikum. Oskarżony przeprosił swoją ofiarę w... Afryce

Sędzia wpadł na ten niecodzienny pomysł, gdy Maciej G. wyraził skruchę, a jego obrońca wnioskował o odroczenie rozprawy. Proces ruszył dzisiaj.

Nie doszłoby do niego, gdyby nie zdarzenie z lipca ub.r. Oskarżeni Maciej G. i Paweł R. wynajęli wraz z grupą znajomych domek w miejscowości Bartosze k. Ełku. Imprezowali do rana. Jeszcze byli pijani, gdy spostrzegli przez okno ciemnoskórego mężczyznę, spacerującego po okolicy. Młodzieńcy mieli wykrzykiwać w jego kierunku rasistowskie hasła: „Polska dla Polaków”, „Won, asfalcie!” itp. Gabończyk, który mieszkał już wtedy w Polsce od 12 lat (jest pracownikiem naukowym i ma nasze obywatelstwo), język polski rozumie. Nie słyszał jednak wyraźnie, co do niego krzyczeli pijani młodzieńcy. Podszedł do posesji. Wtedy wyszli do niego oskarżeni. Maciej G. zaczął szarpać mężczyznę, aż porwał mu koszulkę. Pokrzywdzony został odepchnięty, miał rozbity nos.

- Mąż wrócił roztrzęsiony. Opowiedział, co się wydarzyło. To ja zaproponowałam, żeby zgłosić to na policję. Byliśmy tam z dziećmi, a chcieliśmy jeszcze zostać. Baliśmy się po prostu - zeznawała żona pokrzywdzonego, mieszkanka woj. mazowieckiego.

Mundurowi przyjechali na miejsce zdarzenia, gdzie przesłuchali młodzieńców. Ci nie przyznali się do winy.

G. twierdził, że wyszedł, bo widział podejrzane zachowanie mężczyzny: kręcił się w okolicy ich domku, filmował rejestracje samochodów. A gdy chciał wyjaśnić sytuację, został uderzony pięścią w twarz. To była pierwsza wersja. W sądzie przyznał się.

- Bardzo żałuję tego, co mówiłem. To była kwestia alkoholu. Głupio mi teraz - mówił.

Odpowiada za dwa przestępstwa: stosowanie przemocy i znieważenie pokrzywdzonego z powodu przynależności rasowej. Paweł R. (nie było go dzisiaj) - „tylko” za znieważenie. Grozi im za to kara - odpowiednio - pięciu i trzech lat wiezienia. Kolejna rozprawa - 29 grudnia.