Religia i trzy inne przedmioty znikną ze szkoły?

Religia, etyka, wychowanie do życia w rodzinie oraz nauka języków mniejszości narodowych według najnowszego rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej znalazły się poza ramowym programem nauczania w szkołach. Kościół, Cerkiew, przedstawiciele mniejszości narodowych, samorządy oraz dyrektorzy szkół obawiają się, że 1 września zabraknie pieniędzy na finansowanie tych przedmiotów.

- Cofamy się o jakieś 10, a może nawet 20 lat w wychowaniu w polskiej szkole opartym o kulturę zakorzenioną w chrześcijaństwie - powiedział mediom ks. Józef Kloch, rzecznik Episkopatu Polski. - Ten ramowy plan nauczania jest wiążący dla szkół, więc jeżeli da się poza nawias religię i etykę, to zaczyna się już robić zupełnie inaczej, niż było dotąd.

Jego zdanie podzielają księża prawosławni i katoliccy z naszego regionu.
- Religia ma ogromne znaczenie w wychowaniu młodzieży - mówi ks. Anatol Szymaniuk, rzecznik prawosławnej Diecezji Białostocko-Gdańskiej. - Mam nadzieję, że władze nie będą patrzeć tylko na finanse, ale też na potrzebę przekazaniu dzieciom wartości moralnych.

- Mieszkańcy naszych terenów są silnie związani z wiarą i jestem przekonany, że nie dopuszczą by religia zniknęła ze szkół - dodaje ks. Andrzej Dębski, rzecznik Archidiecezji Białostockiej.
MEN w rozporządzeniu podzieliło przedmioty na dwie grupy: pierwszą z obowiązkowymi zajęciami edukacyjnymi i drugą z religią, etyką, wychowaniem do życia w rodzinie, językiem mniejszości narodowej, zajęciami sportowymi w oddziałach i szkołach sportowych oraz szkołach mistrzostwa sportowego.

Zarówno jedne, jak i drugie zajęcia w szkole publicznej realizowane są nieodpłatnie, bo wymaga tego konstytucja - tłumaczy na swojej stronie internetowej MEN. Minister uspokaja, że wymienione przedmioty nie znikną ze szkół i ciągle będą bezpłatne.

To jednak nie przekonuje samorządów. Obawiają się, że to właśnie one będą płacić za tę "drugą grupę zajęć". - Jako przedstawiciel mniejszości prawosławnej, chciałbym, by decyzja MEN nie spowodowała zmniejszenia liczby lekcji religii - mówi Aleksander Sosna, wiceprezydent Białegostoku.

Gdy samorządy zaczną szukać oszczędności, mogą ograniczać zajęcia spoza ramowego planu nauczania. - Ministerstwo próbuje, tradycyjnie już, znaleźć sposób na to, aby jak najwięcej pieniędzy wyciągnąć z kasy samorządów, a jak najmniej przekazać samorządom w ramach subwencji oświatowej - twierdzi Krzysztof Marcinowicz, wójt gminy Juchnowiec Kościelny. - W tych działaniach traci się z oczu to, co najważniejsze, czyli dobro naszych dzieci. Trudną decyzję w sprawie finansowania lekcji religii i etyki będzie musiała podjąć rada gminy.

Zmiany wywołały spore zamieszanie.
- Teraz nie wiem, ile godzin języka białoruskiego planować na przyszły rok. Co do religii i etyki też nie mam pewności - mówi Andrzej Stepaniuk, dyrektor Liceum z Dodatkową Nauką Jęz. Białoruskiego w Bielsku Podlaskim.

W urzędzie wojewódzkim odbyło się właśnie pierwsze z serii spotkań przedstawicieli MEN, kuratorium, szkół oraz mniejszości. Ich celem jest opracowanie strategii rozwoju oświaty mniejszości białoruskiej.
- Rząd nie dając samorządom dodatkowych pieniędzy narzuca im nowe obowiązki związane z oświatą - komentuje poseł Eugeniusz Czykwin. - O nasze województwo się nie obawiam, bo mieszkańcy doceniają wypracowane od lat modele nauczania religii i języków mniejszości, ale w niektórych samorządach mogą pojawić się niepotrzebne problemy.

Według rozporządzenia MEN, szkoła musi zorganizować naukę religii w klasie dla grupy nie mniejszej niż siedmiu uczniów. Jeśli liczba zgłoszonych uczniów jest mniejsza należy zorganizować grupę międzyklasową lub międzyoddziałową.