Spis treści
Duże podwyżki dla nauczycieli od 2025 roku? To się musi wydarzyć
Strefa Edukacji: 4626 zł i 4908 zł. Ta pierwsza kwota to propozycja najniższej krajowej od 2025 roku. Ta druga – to obecna minimalna pensja nauczyciela początkującego z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym. Nauczyciele coraz bardziej zbliżają się do tego najniższego pułapu…
Waldemar Jakubowski: Na ten problem „Solidarność” zwraca uwagę od kilku lat, odkąd najniższa krajowa zaczęła znacząco rosnąć. I dobrze, że ona rośnie, bo każdy chce godnie żyć. Natomiast nauczyciele, którzy wchodzą do zawodu (a przypomnijmy, że nie jest ich wielu), spotykają się z taką sytuacją, że zarabiają najniższą krajową lub niewiele więcej. Nie mają żadnej zachęty, żeby ten trudny zawód wykonywać, szczególnie w tych warunkach społecznych, z którymi mamy do czynienia teraz.
Przeczytaj też: Podwyżki dla nauczycieli w 2025 roku. O tyle mogą wzrosnąć pensje nauczyciela początkującego, mianowanego i dyplomowanego
Jak rozwiązać ten problem?
Od 40 lat mówimy o tym, że trzeba powiązać pensje nauczycieli ze średnią w gospodarce albo z przeciętnym wynagrodzeniem w sektorze przedsiębiorstw, czyli ze wskaźnikiem gospodarczym. Jeżeli mówimy o atrakcyjności zawodu nauczyciela, to powinniśmy zrobić coś takiego, co zrobiło wiele krajów.
Jestem świeżo po wizycie w Singapurze. I można by zapytać: jak zrobiono najlepszą edukację na świecie? Zaczęto od podniesienia pensji nauczycielom, dopiero potem poszły za tym kwalifikacje. Wymagania do zawodu nauczyciela w tym kraju są bardzo wysokie, ale pierwszym krokiem było podniesienie zarobków.
Myślę, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce dla nauczyciela zaczynającego pracę w zawodzie to byłaby rzeczywista zachęta. Jeśli będzie mniej – ja tej zachęty nie widzę. W momencie, gdy ktoś może pójść do pracy w korporacji i tam na dzień dobry dostać taką pensję, to nie zdecyduje się na pracę jako nauczyciel.
Pensja nauczyciela jest też ściśle związana z awansem zawodowym.
Awans jest zbyt skomplikowany. Jeśli ktoś się nadaje do zawodu, to powinien po okresie przejściowym otrzymywać pełne wynagrodzenie i nie musieć czekać – tak jak to jest obecnie – 10 lat, żeby dojść do konkretnego pułapu.
Obecnie jest problem nie tylko z płacami nauczycieli początkujących, ale także mianowanych. Różnica między tymi dwoma stopniami awansu jest symboliczna [wynosi 149 zł, patrząc na pensje minimalne – przyp. red.]. Dyplomowany ma trochę więcej, tu dochodzi jeszcze wysługa lat i różne dodatki, więc powiedzmy, że ta pensja jest do zaakceptowania pod pewnymi warunkami oczywiście.
Po zdobyciu dyplomowania nauczyciele tak naprawdę w obecnym systemie nie mają perspektywy na awans. Jak ich zachęcać do podnoszenia kwalifikacji?
To jest ważne pytanie. My nie mamy doradców metodycznych w Polsce. Dlaczego nie zapewnić wybitnym nauczycielom pracy dodatkowej na takim stanowisku? Oczywiście nie na tych zasadach, jak jest to obecnie, „Solidarność” od początku krytykowała rozwiązania prawne dotyczące doradców metodycznych, ewidentnie nie służą one jego prawidłowemu funkcjonowaniu.
Następnym problemem edukacji jest też to, że wybitni nauczyciele nie mają jednej platformy, żeby dzielić swoimi doświadczeniami. Nie mają też wystarczającej zachęty, by to robić. Jak jest dodatkowa praca, to powinna też być dodatkowa płaca.
Wróćmy do powiązania pensji nauczyciela z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Obywatelski projekt złożony przez ZNP przeleżał kilka lat w Sejmie za czasów poprzedniego rządu, za czasów obecnego rządu trafił w styczniu 2024 r. do pierwszego czytania i… zrobiło się o nim cicho. Ostatnio Barbara Nowacka wspomniała, że to powiązanie ma nastąpić. Uważa pan, że realnie jest szansa, by w 2025 roku się to zadziało?
Sądzę, że tak. Ten krok trzeba zrobić, bo inaczej czeka nas poważny kryzys. Zresztą już obserwujemy kryzys w zawodzie nauczyciela, ale jeśli nie wprowadzimy tego rozwiązania, on będzie się tylko pogłębiał. W najbliższy środę (21 sierpnia) mamy zaplanowane spotkanie wszystkich trzech central związkowych i będziemy o tym projekcie rozmawiać.
Sam projekt zmierza w dobrym kierunku, ale mamy kilka uwag i będziemy się starali przekonać do nich kolegów z ZNP i Forum-Oświata. On wymaga modyfikacji i poważnych korekt, bo tam są jeszcze stare stopnie awansu zawodowego. Ale sama idea tych zmian jest jak najbardziej słuszna.
Czasu do rozpoczęcia roku szkolnego coraz mniej. Czy jest jeszcze szansa na podwyżki od 1 września 2024?
Nie sądzę, mówimy tu raczej o 2025 roku. Na lipcowym spotkaniu z rządem wiceminister Katarzyna Lubnauer wyraziła się jasno na ten temat. Ustalenia dotyczą następnego roku kalendarzowego.
Przeczytaj także: Zmiany w szkole od roku szkolnego 2024/2025
Wcześniejsze emerytury dla nauczycieli. „To bubel prawny”
Rozmawiając z osobami, które mogą skorzystać z nowych wcześniejszych emerytur dla nauczycieli, słyszałam głosy, że jest ona nieopłacalna i zbyt niska. Do tego dochodzi jeszcze problem utraty urlopu dla poratowania zdrowia, o czym „Solidarność” mówiła, zanim jeszcze projekt poselski został przegłosowany w Sejmie, niewiele dało się zrobić w trakcie wakacji. A przynajmniej takie informacje zostały przekazane związkom przez rząd. Tymczasem 1 września zbliża się wielkimi krokami. Czy da się coś jeszcze w tej kwestii zrobić?
„Solidarność” zwracała na to uwagę od samego początku, to jest bubel prawny, nieprzemyślany, propagandowy projekt poselski. Co do zasady rzeczywiście jesteśmy przeciwni procedowaniu ustaw w trybie poselskim, natomiast w pewnych sytuacjach to się mogłoby przydać, na przykład w przypadku urlopów na poratowanie zdrowia, wystarczyłoby dodanie kilku wyrazów w zapisie ustawowym.
Projekt regulujący kwestię wcześniejszych emerytur został napisany na kolanie i nie powinien tak wyglądać. Domagaliśmy się przywrócenia art. 88 na starych zasadach. Jest to trudne, kiedy mamy do czynienia z emeryturami kapitałowymi, bo wymyka się powszechnemu modelowi ubezpieczeń społecznych i emerytur. Natomiast nie wszystkie grupy zawodowe są objęte tym systemem. Mamy wyjątki jak choćby policjanci czy sędziowie. Więc dlaczego nauczyciele z tej możliwości nie mogą skorzystać?
Emerytury, które wchodzą od 1 września, są emeryturami głodowymi. Dla nauczycieli to ostateczność. Mamy poważny problem wypalenia zawodowego i wcześniejsze emerytury mogłyby stać się w jakimś sensie drogą „ewakuacji” dla tych osób, które mają już dość, bo pracują w warunkach bardzo trudnych, co jest coraz częstsze.
Jeszcze za ministra Przemysława Czarnka złożyliśmy szczegółowy projekt opracowany przez naszych specjalistów, by emerytury stażowe dla nauczycieli były, może nie atrakcyjne, ale przyzwoite. Żeby nauczyciele, którzy przechodzą na wcześniejsze emerytury, nie stawali się od razu klientami systemu opieki społecznej, bo za wcześniejszą emeryturę nie będą w stanie przeżyć.
Starsi nauczyciele mogą też skorzystać ze świadczenia kompensacyjnego.
Świadczenia kompensacyjne są korzystniejsze pod wieloma względami, natomiast mają wygasający charakter. „Solidarność” od dawna zwraca uwagę, że w systemie oświaty musi funkcjonować system wcześniejszych odejść na emeryturę, który nie będzie wygasający, ale będzie stałym elementem. Takie osoby, jak ja, zostawały nauczycielami między innymi dlatego, że mogły liczyć na wcześniejszą emeryturę. Zresztą na pewno nie jestem jedyny.
Potwierdzam, znam takie osoby.
No właśnie. Warto jest zachęcać ludzi, by zostawali w systemie oświaty, nawet na innych warunkach, na przykład jako doradca metodyczny, ale zapewnijmy im też możliwość wycofania się z pracy, jeśli nie dają rady.
Strajk nauczycieli od nowego roku szkolnego? „To może się bardzo szybko zmienić”
Wspomniał Pan o spotkaniu, które ma się odbyć we środę. Rozumiem, że jest to spotkanie oświatowych związków zawodowych, a co ze spotkaniami z rządem?
Grupy robocze ciągle pracują. We wtorek (20 sierpnia) spotyka się grupa zajmująca się kwestią odpowiedzialności dyscyplinarnej, natomiast we czwartek odbędzie się spotkanie grupy dotyczące finansów. Będziemy rozmawiać m.in. o tym, by przywrócić sztywny ustawowy zapis w Karcie Nauczyciela dotyczący funduszu zdrowotnego nauczycieli, bo to zostało zlikwidowane.
Według nas jest dużo nieprawidłowości w JST [jednostki samorządu terytorialnego – przy. red.] i trzeba się tym zająć. Zasady dotyczące przede wszystkim płacy nauczyciela, ale także warunków pracy powinny zostać ujednolicone. W tej chwili mamy do czynienia ze zbyt dużym polem dowolnych interpretacji istniejących przepisów prawa.
Znam taki samorząd, w którym wójt ewidentnie łamie prawo od wielu lat. To jest oczywiście skrajny przykład. Mamy też miejsca, gdzie samorządy są życzliwe dla nauczycieli, rozumieją rolę edukacji i robią wszystko, by była jak najlepsza.
Ale w wielu miejscach jest cięcie kosztów.
Tak, bo możliwości są ograniczone. W zeszłym roku samorządy dołożyły ponad 40 miliardów do edukacji. Subwencja oświatowa jest tylko dodatkiem. Rząd daje te pieniądze, a z resztą trzeba radzić sobie samemu.
Czego możemy spodziewać się po czwartkowym spotkaniu dotyczącym finansów w edukacji?
Najważniejszą kwestią jest powiązanie wynagrodzenia nauczyciela z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. O tym będziemy rozmawiać. Tych kwestii jest jednak więcej. To, co powiedziałem przed chwilą, czyli ujednolicenie przepisów na poziomie kraju, pewnie na mocy zapisu rozporządzeniowego.
W tej chwili mamy taką sytuację, że niektóre składniki płacy nauczyciela regulują rozporządzenia, a niektóre ustawa, czyli Karta Nauczyciela. Na przykład dodatek za wychowawstwo jest sztywno zapisany w ustawie, więc żeby go zmienić, trzeba zmienić ustawę, czyli przejść cały tryb ustawowy.
I znowu wracamy do kwestii urlopu dla poratowania zdrowia i wcześniejszych emerytur. „Solidarność” stanowczo twierdzi, że ten problem dałoby radę zmienić jednym krótkim zapisem ustawowym. Natomiast minister Barbara Nowacka oraz wiceminister Lubnauer wyraźnie powiedziały, że nie będą korzystały z trybu poselskiego, bo taka jest umowa koalicyjna. Zgodziły się, że nie tak to powinno wyglądać, ale rozłożyły ręce i stwierdziły, że nic nie da zrobić. Natomiast kiedy chodziło o zmiany w spisie lektur czy w podstawie programowej, to one były bardzo szybkie i w tym przypadku nie było żadnych przeszkód.
Albo z ograniczeniem prac domowych.
Tak. Z pracami domowymi też. Według nas rozporządzenie to jest niezgodne z prawem, z art. 12 Karty Nauczyciela [Nauczyciel w realizacji programu nauczania ma prawo do swobody stosowania takich metod nauczania i wychowania, jakie uważa za najwłaściwsze spośród uznanych przez współczesne nauki pedagogiczne, oraz do wyboru spośród zatwierdzonych do użytku szkolnego podręczników i innych pomocy naukowych – przyp. red.], o czym zresztą wspominaliśmy już wielokrotnie.
Strajk w nowym roku szkolnym to prawdopodobny scenariusz?
Nie sądzę, obecnie nie ma atmosfery strajkowej. Styczniowe podwyżki w jakimś sensie załagodziły sytuację. Natomiast jeśli dotychczasowe problemy będą się pogłębiać, to może się bardzo szybko zmienić.
Szczególnie jeśli nauczyciele przyjdą 1 września do pracy i okaże się, że wymagania wobec nich rosną, między innymi w związku z tzw. ustawą Kamilka, która jest następnym bublem prawnym i z zobowiązaniami wobec uczniów z Ukrainy, które w żaden sposób nie są gratyfikowane. Do tego dochodzą jeszcze potrzeby dzieci z niepełnosprawnościami, przede wszystkim intelektualnymi. To są bardzo poważne wyzwania dla nauczycieli. Natomiast gratyfikacji finansowej za to nie mają, ponieważ jakiś czas temu uznano, że praca nauczyciela nie odbywa się w trudnych i uciążliwych warunkach.
Widzimy, że warunki pracy w szkole się pogorszyły i trzeba by się zastanowić, co z tym zrobić. To dotyczy zwłaszcza osób, które łączą w swojej pracy w klasie uczniów z niepełnosprawnościami, uczniów z Ukrainy i jeszcze innych emigrantów.
W nowym roku szkolnym czekają nas zmiany w lekcjach religii i etyki. Brak wliczania tych przedmiotów do średniej to jedno, a drugie – możliwość organizowania tych zajęć w oddziałach międzyklasowych, co może też wpłynąć na liczbę godzin realizowanych przez katechetów. To dobre posunięcie?
Zmieniły się warunki społeczne. Są środowiska, gdzie trudno organizować lekcje religii, to trzeba sobie szczerze powiedzieć. Ale jeśli mówimy o grupie zawodowej ok. 30 tys. nauczycieli, którzy weszli do zawodu jakieś 30 lat temu, do wieku emerytalnego jeszcze trochę im brakuje, to wypadałoby coś konkretnego im zaproponować. Nie da się tego załatwić jednym podpisem przy rozporządzeniu.
Nauczyciele religii będą protestowali 21 sierpnia o godz. 13.00 w Warszawie. My w ten protest się włączamy, bo uważamy, że nie można w taki sposób traktować pracowników.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Edukacji codziennie. ObserwujStrefaEdukacji.pl!