Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina zmarłego i prokuratura oskarżają pracownicę pogotowia

Urszula Ludwiczak [email protected]
Rodzina zmarłego i oskarżona nie dogadały się co do zadośćuczynienia i ewentualnego umorzenia sprawy, dlatego o jej rozstrzygnięciu zadecyduje sąd.
Rodzina zmarłego i oskarżona nie dogadały się co do zadośćuczynienia i ewentualnego umorzenia sprawy, dlatego o jej rozstrzygnięciu zadecyduje sąd. A. Chomicz
Lekarka chce uniewinnienia. Sąd rozstrzygnie, czy lekarka białostockiego pogotowia nie rozpoznając zawału u 43-letniego mężczyzny, popełniła nieumyślnie błąd. Pacjent zmarł.

Lekarka jest oskarżona o to, że w lipcu 2010 roku, nie zachowując medycznej ostrożności, nie wzięła pod uwagę zapisu EKG, który według biegłych, wskazywał na niedokrwienie mięśnia sercowego u pacjenta. Nie przewiozła chorego do szpitala, czym naraziła go na utratę zdrowia i życia. Pani doktor nie przyznaje się do winy. Rodzina domaga się zadośćuczynienia finansowego.

Na pierwszej rozprawie, na początku października, sama lekarka zadeklarowała, że chce zadośćuczynić rodzinie zmarłego. Strony miały czas na porozumienie do 31 października.

- Pani doktor zaproponowała nam 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia i chciała częściowego umorzenia postępowania - opowiada Ewa Korycka, żona zmarłego. - Nie zgodziliśmy się na to. Zmarł młody jeszcze człowiek, ja zostałam sama z dwójką dzieci.
Dlatego sprawa będzie toczyć się teraz normalnym trybem. Lekarka, która ma dwie specjalności: z chorób wewnętrznych i chorób płuc, i 30-letni staż zawodowy, nie przyznaje się do winy.

- Bardzo mi przykro, że pacjent zmarł, serdecznie współczuję rodzinie, to dla mnie też jest tragedia - mówiła w środę w sądzie oskarżona. - Wielokrotnie analizowałam tę sytuację. Ale pewnych sytuacji nie da się przewidzieć, decyzje podejmuje się na dany moment.

W lipcu 2010 r., pogotowie ok. godz. 23 wezwała Ewa Korycka.

- Mąż miał dreszcze, gorączkę, to przysypiał, to budził się, nie mógł sobie miejsca znaleźć, skarżył się na bóle w klatce - opowiada. - Gdy przyjechało pogotowie mówiłam, że choruje na nadciśnienie, bierze leki. Gdybym wiedziała wtedy, że te objawy, które miał, mogą wskazywać na zawał, nie pozwoliłabym, aby mąż został w domu.

Według lekarki, w momencie gdy przyjechała karetką do mężczyzny, ani wywiad z chorym, ani jego badanie (m.in. wynik EKG i pomiaru ciśnienia), nie wskazywały na niedokrwienie mięśnia sercowego czy stan przedzawałowy. Dlatego uznała, że u mężczyzny rozwija się infekcja, podała zastrzyk przeciwbólowy i zaleciła w przypadku utrzymywania się dolegliwości, udanie się rano do przychodni rodzinnej.

Niestety, stan chorego szybko się pogorszył. Około godz. 3 w nocy stracił przytomność. Na ponowne wezwanie przyjechała ta sama załoga pogotowia. Mimo 50-minutowej reanimacji, mężczyzny nie udało się uratować. - Przyczyna zgonu pacjenta jest nieznana, nie było sekcji zwłok - argumentowała w sądzie lekarka, która chce uniewinnienia.

Żona zmarłego zapowiedziała, że będzie domagać się 300 tys. zł zadośćuczynienia. Jak mówiła, po śmierci męża jej sytuacja materialna znacznie się pogorszyła, została sama z dwójką dzieci, cała rodzina nie radzi sobie psychicznie ze stratą bliskiej osoby.
Kolejna rozprawa pod koniec listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna