- Dziecko było niespokojne, płaczące, cierpiące. Widać, że było z nim bardzo niedobrze - zeznawała doktor pierwszego kontaktu. Na szyi chłopczyka znalazła zmianę, zgrubienie wielkości śliwki węgierki. - Podejrzewałam naczyniaka. W mojej ocenie Bolek K. wymagał natychmiastowej diagnostyki i obserwacji w szpitalu.
W skierowaniu nie było jednak ani słowa o naczyniaku, który doktor uznała za niepokojący objaw. Znalazł się za to wpis "ząbkowanie" ze znakiem zapytania.
- Mam zarejestrowanych pacjentów co 15 minut. Gdybym w każdym przypadku miała opisywać całą historię choroby, to bym dziennie przyjęła tylko kilka osób - tłumaczyła się.
Matka zabrała Bolka na oddział ratunkowy Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Chłopca jednak odesłano do domu. Następnego dnia, gdy trafił na SOR z bezwładną rączką - również. Chłopiec pozostał w szpitalu dopiero gdy rodzice przywieźli go z wynikami badań krwi. Wskazywały na białaczkę szpikową. Dziecko zmarło. Żadne z dwojga oskarżonych lekarzy nie przyznaje się do winy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?