Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy są głodni ziemi i dlatego o nią walczą. Czasami do upadłego

lucyna.talaska@...
pixabay.com
Ziemia rolna w Polsce jest coraz droższa. Tej państwowej jest coraz mniej, ceny na przetargach czasami są tak wysokie, że kupno gruntów traci sens. - Jaki to ma sens, żeby płacić za hektar gruntu powyżej 40 tysięcy złotych? - zastanawia się Paweł Barczak, rolnik z Wybranowa (pow. inowrocławski, woj. kujawsko-pomorskie).

- Przecież to nie ma ekonomicznego uzasadnienia. A w przetargach organizowanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych w naszym regionie, padały znacznie wyższe stawki - nawet powyżej stu tysięcy złotych za hektar!

Wzrost cen nieco wyhamował

Jak podaje Biuro Rzecznika Prasowego ANR, agencja w pierwszych pięciu miesiącach 2015 roku sprzedała prawie 37 tys. ha gruntów rolnych. Od początku swojej działalności do końca maja 2015 roku sprzedaż gruntów ogółem wyniosła 2,645 mln ha. 

Średnia cena gruntów rolnych sprzedanych przez ANR w I kwartale 2015 r. wyniosła 28 397 zł za hektar i była wyższa o 58 zł od uzyskanej w IV kwartale 2014 r. Porównując ceny uzyskane w I kwartale 2015 r. z analogicznym okresem ubiegłego roku  - nastąpił wzrost o 4321 zł. Najwyższe średnie ceny za 1 ha, w I kwartale br. odnotowano w województwach: opolskim, dolnośląskim, kujawsko-pomorskim i wielkopolskim. W tych dwóch pierwszych, średnia przekroczyła 40 tys. zł!

Jednak nawet w tych regionach, gdzie średnia była niższa, zainteresowanie kupnem ziemi rolnej jest ogromne. - W Małopolsce to towar deficytowy - mówi gospodarz z powiatu nowotarskiego. - Gdy kryzys światowy dotknął tych, co wyjechali do Ameryki i musieli sprzedać ziemię w Polsce, to trochę jej trafiło na wolny rynek. Ale to i tak za mało. 
- Dlatego państwowa ziemia powinna trafiać na powiększanie rodzinnych gospodarstw - dodaje Barczak. 

Na przetargu i bez

Agencja wyjaśnia, że "praktycznie nie sprzedaje ziemi rolnej na wolnym rynku. Sprzedaż odbywa się na przetargach ograniczonych i nieograniczonych oraz bezprzetargowo w trybie pierwszeństwa w nabyciu na rzecz spadkobierców lub dzierżawców.  Sprzedaż przetargowa może odbywać się w trybie przetargu ustnego (licytacja) lub przetargu ofert pisemnych (przetarg ofert). Jednak podstawowym sposobem sprzedaży jest przetarg ustny. Przetarg przeprowadza powołana przez organizatora przetargu komisja, składająca się z trzech do siedmiu członków, w tym przewodniczącego. Organizatorem przetargu jest właściwy miejscowo oddział terenowy ANR lub jego filia, działające na terenie, na którym wystawiony jest dany grunt do sprzedaży."

ANR zwraca uwagę, że

przy sprzedaży państwowych gruntów brany jest pod uwagę tzw. czynnik społeczny - przedstawiciele rolników wskazani przez Izbę Rolniczą wchodzą w skład komisji przetargowych. To między innymi na ich wniosek Agencja może odstąpić od przeprowadzania przetargów w związku z uzasadnionymi wątpliwościami odnośnie osób mających uczestniczyć w tej procedurze. Również na wniosek Izby Rolniczej oddziały terenowe Agencji mogą przeprowadzać ograniczone przetargi ofertowe (pisemne).

Zmiany budzą obawy

- I bardzo dobrze, że izby rolnicze mają chociaż jakiś wpływ na przetargi - uważa rolnik z Wielkopolski. - Jednak czasami to sami gospodarze walczą między sobą do upadłego i podbijają cenę. Potem zostają z problemem. Znam takich, co tak bardzo inwestowali w ziemię, że teraz sprzedają po kilka hektarów, żeby uciec przed komornikiem. Boję się tego, co będzie po uwolnieniu obrotu nieruchomościami w Polsce, od przyszłego roku. 

ANR wyjaśnia, że "po 1 maja 2016 r. zasady obrotu nieruchomościami będą ściśle regulowane przepisami dwóch ustaw: o kształtowaniu ustroju rolnego oraz o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa. Obecnie w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej są trzy poselskie projekty ustaw nowelizujące obrót nieruchomościami rolnymi. Od dalszych prac parlamentarnych zależeć będzie, jakie zmiany do tych ustaw zostaną wprowadzone i jakie zadania zostaną wyznaczone Agencji."

Projekty czekają

- Nasz projekt ustawy w tej sprawie leży "w zamrażarce" od lutego 2013 roku - mówi Jan Krzysztof Ardanowski, poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Musi być ochrona ziemi, żeby od 2016 roku nie mogły jej kupować np. słupy. Bo na razie jest to możliwe na przykład poprzez spółki z kapitałem mieszanym. Ziemię kupi Polak, a potem udziały w spółce sprzeda obcokrajowcowi i ten przejmie ziemię. Jeśli od przyszłego roku nie będzie ograniczeń, to można się spodziewać, że także na wolnym rynku  polską ziemię będą chcieli kupić np. Holendrzy, Duńczycy. Oni mają większe dochody niż polscy gospodarze, więc będzie ich na to stać. Z drugiej strony coraz więcej polskich rolników odnotowuje spadek dochodów i zastanawia się nad sprzedażą gruntów. Także dlatego warto zabezpieczyć się, by polska ziemia trafiała przede wszystkim na powiększanie polskich gospodarstw. 

Na wszelki wypadek

- Nie spodziewam się, by od przyszłego roku obcokrajowcy chcieli masowo kupować polską ziemię - twierdzi Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL. - Warto się jednak trochę zabezpieczyć wprowadzając np. zapis dotyczący wymogu zamieszkania w Polsce. 

- Potrzebne jest stanowisko polskiego rządu, by potem w Unii Europejskiej można było się obronić - dodaje Ardanowski. - Bo możemy być tego pewni, że jeśli w jakikolwiek sposób będziemy chcieli ograniczyć sprzedaż ziemi, to spotka się to z przeciwem Brukseli. Jednak w innych krajach unijnych takie mechanizmy utrudniające zakup ziemi są. To na przykład konieczność osobistego prowadzenia gospodarstwa, zdobycia wykształcenia rolniczego w kraju, w którym znajdują się grunty. We Francji to nie rolnik decyduje, komu sprzeda grunty, ale przedstawiciele rządu, samorządu i izby rolniczej. I choć oni nie wykluczają obcokrajowców, to im pozwalają kupić głównie działki siedliskowe. Ziemia rolna trafia przede wszystkim do młodych rolników na powiększenie gospodarstw. Podobne mechanizmy warto wprowadzić w Polsce. Zapewne Komisja Europejska będzie nas straszyła karami, Trybunałem Europejskim, ale trzeba powalczyć o zabezpieczenia. 

Podobnie uważa Paweł Barczak: - W Europie Zachodniej twierdzą, że nie można stosować takich zabezpieczeń, a sami je stosują - dodaje rolnik. - Też powinniśmy tak zrobić, żeby po 1 maja przyszłego roku ziemia trafiała na powiększanie polskich gospodarstw.

Co najmniej tak jak jest

"Należy jednak pamiętać, że po 1 maja 2016 r. w przypadku ziemi agencyjnej będą obowiązywać co najmniej przepisy, które funkcjonują obecnie" - podaje ANR. "Grunty agencyjne nadal będą sprzedawane w formie przetargów ograniczonych w pierwszej kolejności na rzecz powiększenia gospodarstw rodzinnych, nabywca będzie musiał spełnić kryteria rolnika indywidualnego, które określa ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego: wykształcenie rolnicze, osobiste prowadzenie gospodarstwa rolnego przez 5 lat, zameldowanie w gminie, w której jest położona jedna z nieruchomości rolnych wystawionych do sprzedaży."

Agencja przypomina , że "przetarg ogłasza jego organizator w sposób zwyczajowo przyjęty w miejscowości, w której położona jest nieruchomość, w siedzibie właściwej miejscowo izby rolniczej oraz właściwym miejscowo urzędzie gminy co najmniej na 14 dni przed dniem rozpoczęcia przetargu nieograniczonego i co najmniej na 28 dni przed rozpoczęciem przetargu ograniczonego."

Informacje dotyczące przetargów na sprzedaż (chodzi o ogłoszenie, ale także odwołanie ich)  są publikowane na portalu internetowym ANR. "Przed rozpoczęciem przetargu organizator może odstąpić od jego przeprowadzenia bez podania przyczyn"- dodaje agencja. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rolnicy są głodni ziemi i dlatego o nią walczą. Czasami do upadłego - Gazeta Pomorska

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna