– Hodowlą koni zająłem się w 2007 roku, czyli dwa lata po tym, jak przejąłem gospodarstwo po rodzicach – mówi Dariusz Łuszyński. – Na początku były krowy, ale szybko przekształciliśmy gospodarstwo i nastawiliśmy się na konie. Hodowla zarówno bydła mięsnego jak i mlecznego stała się nieopłacalna, więc trzeba było zmienić profil gospodarstwa. Żona również lubi konie bardziej niż krowy i również lubi przy nich się krzątać. W dodatku produkcja mleka jest dużo bardziej pracochłonna – trzeba dwa razy dziennie doić krowy.
Stado Dariusza Łuszyńskiego liczy około 20 sztuk, w tym 9 klaczy. Reszta to źrebięta i ogier. Wszystkie z rodowodem. To konie czystej rasy sokólskiej, jakże popularnej w naszym regionie.
– Latem jest mniej pracy przy koniach – dodaje Dariusz Łuszyński. – Jedynie na noc zabieram je pod dach, a tak cały dzień pasą się na świeżym powietrzu. A tego u nas jest dostatek.
Zresztą na brak łąk i pastwisk też nie narzeka, bo we wsi mieszkają przede wszystkim ludzie starsi, mało kto zajmuje się rolnictwem. Dlatego chętnie oddają swe areały w dzierżawę.
Zimą pracy przy koniach jest znacznie więcej. Przynajmniej ze dwa razy dziennie trzeba wypuścić do wodopoju, pozwolić, żeby pobiegały po świeżym powietrzu no i wyczyścić, bo koń powinien wyglądać dostojnie.
– Czy hodowla koni się opłaca? Przy takiej ilości nie – podkreśla Dariusz Łuszyński. – Żeby hodowla koni była opłacalna, musiałbym przynajmniej podwoić stado. Swoją hodowlę traktuję raczej jako hobby.
(bak)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?