Dokładnie dwadzieścia lat temu przejął gospodarstwo po ojcu, który z poważnymi problemami kręgosłupa nie mógł już pracować na roli. Zaczynał wówczas z jednym rosyjskim ciągnikiem i niespełna 20 ha ziemi. Dziś gospodarstwo jest trzy razy większe, a wszystko dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy rolnika. W dodatku zbudowane własnymi środkami, bez dotacji i kredytów.
Marek Rudziński posiada gospodarstwo typowo mleczne. Rolnik ma w hodowli 60 krów i drugie tyle młodzieży. Już nie chce powiększać swej hodowli, a inwestuje w jakość. W ostatnim roku zwiększył wydajność swojego stada z 400 tys. litrów mleka do 600 tys. litrów mleka rocznie.
– Kluczem jest tu genetyka. Wszystko dzięki lepszym pokryciom – mówi Marek.
Rolnik marzy o nowej oborze, ale to milionowy wydatek. Nie chce brać kredytów, bo jego zdaniem to pułapka. Życie nauczyło go, że zdrowie łatwo stracić, więc bez zadłużenia może spać spokojnie. Myśli nie tylko o sobie, ale i o swojej rodzinie, żonie i dwuletniej córeczce.
– Jak coś mi się stanie, to dziewczyny będą mogły sprzedać gospodarstwo, a nie zostaną z długami – mówi Rudziński.
Tymczasem cieszy się z obory, którą udało mu się zbudować.
Joanna Bajkiewicz
Czytaj też inne prezentacje

Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?