Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnik z telewizyjnego programu "Rolnicy. Podlasie" skazany za znęcanie się nad psem. "To była jedna, wielka chodząca rana"

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Sąd uznał, że świadkowie nie mają powodów pomawiać oskarżonego, a jego wyjaśnienia są niewiarygodne. Z zeznań obecnej opiekunki psa wynika, że jest w dużo lepszej formie, przybrał na wadze, ale wciąż wymaga skomplikowanego leczenia.
Sąd uznał, że świadkowie nie mają powodów pomawiać oskarżonego, a jego wyjaśnienia są niewiarygodne. Z zeznań obecnej opiekunki psa wynika, że jest w dużo lepszej formie, przybrał na wadze, ale wciąż wymaga skomplikowanego leczenia. Piotr Łozowik/ Polska Press
Oskarżony o skrajne zaniedbanie zwierzęcia 37-latek nie przyznał się do winy. Sąd uznał, że dowody przeciwko niemu są mocno obciążające. W piątek skazał mężczyznę na kara pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Orzekł tez nawiązkę w kwocie 4 tys. zł na rzecz schroniska dla zwierząt.

Chodzi o rolnika z powiatu białostockiego, który wystąpił w jednym z odcinków popularnego programu "Rolnicy. Podlasie", emitowanego w Fokus TV.

Mężczyzna hoduje krowy. Do pilnowania i zaganiania bydła służył mu pies typu owczarka niemieckiego, który spał w oborze. Jak ustalili śledczy zwierzak trzymany w niewłaściwych warunkach był skrajnie zaniedbany, pozostawiony bez dostępu do odpowiedniego pokarmu i wody. Karmiony był mlekiem i parówkami. Chory, bez opieki weterynaryjnej, miał ropne rany na całym ciele, w których zalęgły się larwy pasożytów. Do tego zapalenie ropne opuszek, odwarstwienie macierzy pazurów, zanik mięśniowy, wodobrzusze. Prokuratura uznała że to znęcanie się nad zwierzęciem i oskarżyła 37-latka.

Czytaj też: Rolnicy Podlasie. Jak zmieniało się gospodarstwo Gienka i Andrzeja z Plutycz? Czy serial pomógł rolnikom? (03.02.2022)

W piątek 4 marca mężczyzna stanął przed sądem. Ten po błyskawicznym, trwającym jeden dzień, procesie skazał 37-latka i wymierzył mu kare pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Orzekł też 4 tys. zł nawiązki na rzecz schroniska dla zwierząt.

- Wysokość i orzeczonej kary ma uświadomić panu oskarżonemu należycie jego niewłaściwe zachowanie. Ma również w sposób wyraźny zapobiec tego rodzaju zachowaniom na przyszłość - uzasadniała wyrok sędzia Alina Dryl z Sądu Rejonowego w Białymstoku. Dodała, że ustawodawca w przepisach określił wzorce zachowań i minimalne standardy w zakresie humanitarnego traktowania zwierząt. - Naruszenie tych standardów traktuje jako przestępstwo i to przestępstwo w niniejszej sprawie zostało w pełni wykazane zebranymi dowodami, w tym zeznaniami świadków, zgromadzoną dokumentacją i zdjęciami obrazującymi stan faktyczny i zdrowotny psa w momencie jego przejęcia z gospodarstwa od pana oskarżonego.

Pies został interwencyjnie odebrany 9 czerwca 2021 r. Stało się to po sygnale od lekarki z przychodni mieszczącej się na przeciwko gospodarstwa oskarżonego. Pies przyszedł na jej posesję.

- Byłam przerażona tym, co zobaczyłam. Nigdy w życiu nie widziałam psa w tak złym stanie. Był cały w ranach, z niektórych wychodziły robaki - zeznawała w sądzie. Zrobiła zdjęcia i poinformowała o sprawie kobietę prowadzącą dom tymczasowy dla zwierząt. Społeczniczka jeszcze tego samego dnia pojechała do gospodarzy. Potwierdziła, że pies poruszał się z trudem, miał ropiejące rany, skołtunioną brudną sierść. Dopytywała właściciela, czy będzie psa leczyć.

- Usłyszałam, że ma inne wydatki, a pies jest tylko do pilnowania krów. Proponowałam, że w takim razie ja się nim zaopiekuję. Właściciel długo odmawiał. Oddał go dopiero, gdy postraszyłam, że wrócę z policją - relacjonowała kobieta.

Rolnik podpisał oświadczenie, że zrzeka się czworonoga.

Zobacz także: Rolnicy. Podlasie. Ranczo Laszki otwiera się dla zwiedzających. Co można zobaczyć u bohaterki serialu?

Po interwencji zwierzę trafiło pod stałą opieką weterynarza, która zapisała po pierwszej wizycie "jedna duża chodząca rana". Zaczęły się badania, zabiegi, opatrywanie ran, aplikowanie leków i antybiotyków. W sieci zbierane były środki na leczenie psa w warszawskiej klinice.

Oskarżony zaprzecza zarzutom. Twierdzi że pies nie jest jego, tylko ojca. Poza tym pies był w dobrej kondycji, kiedy kobieta go zabierała. Dostawał mleko i chrupki. Przy żadnej wcześniejszej kontroli z powiatowej inspekcji weterynaryjnej na temat dobrostanu krów, nikt nie zwrócił mu uwagi na zaniedbanie psa. W sądzie mówił o jednej ranie, którą spryskiwał specyfikiem antybakteryjnym z antybiotykiem poleconym przez weterynarza.

- To oszczerstwa i próba oczernienia mojej osoby, ponieważ wystąpiłem w programie "Rolnicy. Podlasie" - bronił się oskarżony. - Ta pani sfabrykowała zdjęcia, psa pobrudziła, pomalowała czymś, żeby wyłudzić pieniądze ze zbiórek.

Po ogłoszeniu niekorzystnego wyroku, mężczyzna zapowiedział apelację. Groziła mu kara do 3 lat więzienia.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna