Rozpoczął się proces apelacyjny ws. śmiertelnego wypadku przy przebudowie ulicy Klepackiej sprzed 4 lat

Przypomnijmy. Oskarżonym został postawiony zarzut niedopełnienia obowiązków i narażenia życia i zdrowia robotników, a także nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z nich. Po dwuletnim procesie, w maju ub. r. sąd rejonowy kierownika robót uniewinnił, a wobec majstra warunkowo umorzył postępowanie na okres jednego roku. Orzekł także nawiązki na rzecz wdowy oraz pokrzywdzonego robotnika, który przeżył wypadek (w kwotach po 4 tys. zł i 2 tys. zł).

Czytaj też:

W piątek (20.01) przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces odwoławczy w tej sprawie. W sumie apelacje były trzy. Prokuratura wnosi o uchylenie wyroku i cofnięcie sprawy do ponownego rozpoznania. Podobnie pełnomocnik żony zmarłego 43-latka. Całkowitego uniewinnienia chce obrońca majstra.

Do tragedii doszło 18 stycznia 2019 r., przy przebudowie ul. Klepackiej w Białymstoku. Około południa w wykopie nagle osunęła się ziemia. Zasypała dwóch robotników. W ciągu kilki minut strażakom udało się wydobyć pod zwałami mokrej ziemi 27-latka. Był przytomny, oddychał. Do leżącego głębiej 43-latka ratownicy dotarli później. Nie dawał oznak życia. Mimo długiej reanimacji, zmarł. Przyczyną śmierci było uduszenie. Zaś wypadku - jak ustalili śledczy - niewłaściwe zabezpieczenie przed możliwością osunięcia się gruntu głębokiego na 3,5 metra wykopu.

Zdaniem prokuratury do tej sytuacji przyczyniły się zaniedbania ze strony kierownika robót, który nie opracował instrukcji bezpiecznego wykonywania prac konstrukcyjnych w wykopie wąskoprzestrzennym. Drugi oskarżony miał niewłaściwie nadzorować konstruowanie tymczasowej obudowy wykopu, tzw. "ścianki berlińskiej". Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy.

Zobacz także:

Kierownik twierdzi, że prace konstrukcyjne w wykopie nie były planowane na tragicznego dnia, więc instrukcja nie była na ten moment potrzebna. W procesie twierdził, że robotnicy pracowali w tym miejscu bez jego wiedzy, kiedy już go nie było na placu budowy.

Wersja majstra jest inna. Przekonywał, że decyzje odnośnie wykonywania prac w wykopie, technologii i użytych materiałów przekazał mu przełożony - kierownik. Broni się też, że gdy zauważył, że ściany wykopu nie są właściwie zabezpieczone, wydał brygadziście polecenie przerwania prac. Gdy odszedł wymienić stępiony łańcuch w pile, prace kontynuowano. Wtedy doszło do wypadku.

Na te same argumenty powołuje się jego obrońca w pisemnej apelacji. Mimo rozpoczęcia przewodu sądowego, w piątek strony nie wygłosiły mów końcowych. W ramach postępowania dowodowego, sędzia Marzanna Chojnowska postanowiła dołączyć do materiałów akta innej sprawy sądowej dotyczącej tych samych oskarżonych. Chodzi o wyjaśnienie sprzeczności w zeznaniach jednego z robotników (w tamtej sprawie, miał potwierdzić, że master kazał przerwać prace; w głównym procesie tego nie potwierdził).

Rozprawę przerwano do 20 lutego.