Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruina za 200 tysięcy zlotych

Tomasz Kubaszewski
– Jak w taki sposób można gospodarować gminnym majątkiem? – dziwi się Szeraszewicz chodząc po gospodarstwie  w Rogożajnach.
– Jak w taki sposób można gospodarować gminnym majątkiem? – dziwi się Szeraszewicz chodząc po gospodarstwie w Rogożajnach.
To cena z kosmosu - mówi Ignacy Szeraszewicz, rolnik spod Wiżajn o wyznaczonej przez wójta cenie za nieruchomość, którą od lat chce kupić. - Wszystko po to, aby rzucić mi kolejne kłody pod nogi.

Gminne władze właśnie ogłosiły przetarg na sprzedaż nieruchomości we wsi Rogożajny. Za 0,4 ha, na których znajduje się kilka zrujnowanych budynków cena wywoławcza wynosi aż 200 tysięcy złotych.

- To wcale nie dużo - uważa wójt Józef Laskowski. - Warszawiaki pewnie kupią.

Chce kupić od kilku lat
Ignacy Szeraszewicz mówi, że jego historia jest klasycznym przykładem tego, jak władza potrafi obywatelom obrzydzić życie.

- Chcę tylko prowadzić normalne gospodarstwo rolne i się rozwijać - twierdzi. - Niestety, ale wójt mi nie pozwala.

Ziemia rolnika przylega w Rogożajnach do gminnej nieruchomości. Szeraszewicz chce ją kupić od kilku lat. Jeszcze w 2006 roku poprzednia gminna rada podjęła decyzję o wystawieniu działki na sprzedaż. Potem jednak były wybory, władza się zmieniła. Nowy wójt tej uchwały nigdy nie zrealizował.

Kiedy, pisząc wcześniej o sprawie, pytaliśmy go dlaczego, zasłaniał się zameldowanym w tym miejscu starszym mężczyznę. - Domu razem z człowiekiem przecież nie sprzedam - dodawał.

Obiecywał wprawdzie, że postara się znaleźć mężczyźnie inne locum, ale nic z tego nie wyszło. Nie przyjmował też do wiadomości, że Szeraszewicz chce lokatorowi zapewnić mieszkanie.

Gminna nieruchomość w Rogożajnach coraz bardziej niszczała. Doszło tu nawet do groźnego pożaru i tylko dzięki natychmiastowej akcji strażaków wszystko nie poszło z dymem.

Aż się rozleci...
Lokator domu niedawno zmarł. Wójt postanowił więc w końcu wystawić działkę na przetarg. Cena jednak jest szokująca. W 2006 roku rzeczoznawca oszacował wartość nieruchomości na 33,5 tys. zł. Od tego czasu stan budynków jeszcze bardziej się pogorszył. Skąd więc nagle wzięło się 200 tysięcy? Wójt Laskowski tłumaczy, że oparł się na kolejnej wycenie. Dodał też do tego inne koszty, jak choćby związanych ze sprzedażą ogłoszeń prasowych. - A co, Szeraszewicz myślał, że sprzedam to mu za grosze? - pyta.

Rolnik jest przekonany, że do przetargu nikt się nie zgłosi.

- Za taką cenę można u nas kupić piękną działaczkę nad jeziorem, a nie taką ruinę - uważa. - A na 200 tysięcy mnie nie stać. To się pewnie skończy tym, że przez lata ta nieruchomość będzie stała i niszczała. Aż się wszystko rozleci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna