Rzucał kłody pod nogi

Stanisław Tumidajewicz, szef suwalskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków nie chce odnosić się do zarzutów.
Decyzje konserwatora zabytków wielokrotnie blokowały plany miejskich włodarzy. Przez wiele miesięcy nie można było np. wyburzyć hali targowej, choć budynek groził zawaleniem. Dopiero po interwencji zwierzchników konserwator zgodził się na rozbiórkę. Od miesięcy trwa też spór o rozwalający się budynek przy ulicy Wigierskiej. Miasto chce go wykreślić z rejestru zabytków i wyburzyć, co umożliwiłoby przebudowę drogi. Kosztem blisko 20 tysięcy złotych przygotowało stosowną dokumentację, ale zgody konserwatora brak.
- Odnoszę wrażenie, że nie wie, czego broni - mówi Marian Luto, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych. - W dokumentach obiekt ten figuruje jako murowany, a faktycznie jest drewnianą ruderą.
Dwa inne budynki, przy Kościuszki i Sejneńskiej, konserwator chce wpisać do rejestru zabytków. Tymczasem jeden z nich samorząd chce wyburzyć, a drugi adaptować na lokale socjalne.
- Na wzajemne przekonywanie się tracimy czas i pieniądze - mówi prezydent Józef Gajewski. - Konserwator nie potrafi zrozumieć, że my też chcemy chronić zabytki, ale nie za wszelką cenę.
W najbliższą środę radni podejmą uchwałę intencyjną w sprawie utworzenie biura miejskiego konserwatora. Tym samym nad suwalskimi zabytkami czuwał będzie podległy prezydentowi urzędnik.
- Mam nadzieję, że w końcu zacznie dbać o zabytki, ponieważ w tej chwili nikt tego nie robi - kwituje pytania Tumidajewicz.