- Codziennie zmagamy się z wyzwaniami, ale to ogromna satysfakcja, kiedy uda się uratować człowieka - uważa Mieczysław Bielański, który od ponad 12 lat jest ratownikiem medycznym.
Swoimi doświadczeniami chętnie dzieli się z młodszymi kolegami.
- W tej pracy nie ma miejsca na konkurencję - mówi. - Jeśli ktoś czegoś nie wie, powinien zapytać, bo od tego zależy cudze życie.
Prawie sami mężczyźni
W Suwałkach pracuje 36 ratowników. W większości są ludźmi młodymi - mają od 22 do 42 lat. Wszyscy z wykształceniem medycznym zawodowym, ale wielu z nich jest w trakcie zdobywania wyższego. Niekoniecznie jednak związanego z wykonywaną pracą.
- Niedawno skończyłem administrację - mówi Marcin, jeden z ratowników. - Wybrałem ten kierunek z myślą o przyszłości. Kiedy dobiję 50-tki raczej nie będę miał siły biegać po schodach i dźwigać noszy z chorymi. Wolę więc mieć możliwość znalezienia innej pracy.
Bo obowiązki ratownika polegają nie tylko na znajomości zagadnień medycznych, ale też na ciężkiej pracy fizycznej. Być może dlatego zawód ten jest w większości reprezentowany przez mężczyzn. W suwalskim zespole pracują zaledwie dwie kobiety.
- Koledzy bardzo nam pomagają i wspierają - zapewnia Emilia, która do grupy dołączyła ponad pół roku temu i nieźle sobie radzi.
Choć czasem też próbują ją wykorzystywać.
- Proszą o zrobienie kawy czy kanapek - śmieje się ratowniczka.
Ciągle trenują
Jakie cechy powinien mieć dobry ratownik? Na pewno powinien nieustannie podnosić swoje kwalifikacje.
- Nie można stanąć w miejscu - mówi Daniel z 3,5-letnim stażem pracy. - Ciągle coś się zmienia, pojawia się nowy sprzęt. Trzeba być z tym na bieżąco.
A także ćwiczyć. Są ratownicy, którym reanimacja zdarza się trzy razy w ciągu dyżuru, a innym kilka razy w ciągu roku. Obaj muszą wszystkie czynności opanować perfekcyjnie, a podczas wezwania wykonać je bez zastanawiania się. Dlatego w wolnych chwilach spotykają się i trenują. Pomagają w tym też liczne wyjazdy na zawody.
Ratownicy muszą mieć również dystans do swojej pracy. Czasem zdarza się, że mimo usilnych starań, człowieka nie uda się uratować.
- Trzeba mieć tę świadomość - mówi Mieczysław Bielański. - Choć oczywiście i tak się potem wszystko analizuje i zastanawia, co można było jeszcze zrobić.
Minusem tej pracy są także zarobki. Wielu ratowników znalazło jednak na to sposób. Dorabiają sobie w sąsiednich miastach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?