Są skazani na szambo

Podobnie jak kilku jej sąsiadów chciałaby podłączyć się do miejskiej kanalizacji. Pozbawiony jej jest kilkusetmetrowy odcinek ulicy - zaczyna się przy dworcu kolejowym, a kończy tuż przy osiedlu Kamena.
- Kanalizacja jest doprowadzona do bloków, nie rozumiem więc, dlaczego tak trudno przeciągnąć ją do końca ulicy - mówi Grażyna Zadrożna.

Każą zbierać podpisy

Kobieta zwróciła się w tej sprawie do miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Tam jednak powiedziano jej, że prace mogłyby się odbyć tylko wtedy, jeśli zgodę na przyłączenie wyrażą wszyscy mieszkańcy. Poradzono jej też, by zbierała podpisy poparcia.
- To jakaś bzdura - oburza się suwalczanka. - Zawsze znajdzie się ktoś, komu na tym nie będzie zależało. Nie można uzależniać od tego całej inwestycji. Rury powinny być położone wzdłuż całej ulicy, a ci, co chcą, niech się do nich przyłączą.
Jednak zdaniem prezesa PWiK-u, sprawa nie jest taka prosta. - Musimy brać pod uwagę rachunek ekonomiczny, bo budowa kanalizacji jest kosztowna - mówi Witaliasz Rychlik. - Nie opłaca się jej nam przeprowadzać, jeśli dotyczyłaby zaledwie kilku budynków.
Dodaje też, że spółka koncentruje się w tej chwili na tych rejonach miasta, gdzie domów powstaje najwięcej.

Muszą złożyć wniosek

Czy to znaczy, że mieszkańcy Północnej są już skazani na wywożenie szamba?
- Przede wszystkim powinni się do nas zgłosić z oficjalnym wnioskiem - radzi prezes PWiK-u. - Wówczas będziemy się zastanawiać, w jaki sposób można załatwić ich sprawę.
Budowa kanalizacji na tej ulicy nie jest wprawdzie wpisana do wieloletniego planu inwestycyjnego, ale można by ją umieścić w rezerwie.
- Stworzenie projektu i zdobycie odpowiednich pozwoleń zajęłoby jakieś 1,5 roku - przypuszcza Rychlik.
Szansą jest także planowana przebudowa ulicy Północnej. Przy tej okazji powstałaby też kanalizacja. Problem w tym, że termin rozpoczęcia prac nie jest jeszcze znany.