Sąd nad SB (zobacz wideo)

Kiedyś, na pana polecenie, przychodziło czterech smutnych panów i aresztowało ludzi za "posiadanie ulotek antysocjalistycznych" - mówił Tworkowski, radny powiatowy Prawicy Samorządowej "Jedność". - Proszę nam dzisiaj powiedzieć - jakie to było przestępstwo?

Oburzenia nie kryli też inni uczestnicy spotkania.
- Siedzi pan skulony? Boi się pan? Niech pan wstanie! - krzyczeli.
- Nie boję się. Wstanę, ale nie na kolanach - odpowiadał Nowicki.

Później Nowicki - w latach 80-tych szef bielskiej Służby Bezpieczeństwa - opowiadał dziennikarzom, że w Bielsku SB nie walczyło z opozycją.
- Pracowaliśmy zgodnie z instrukcją - mówił. - Mieliśmy sprawy gospodarcze, np. niewykoszone pole w PGR-ze. Na naszym terenie nie było rozbudowanego podziemia politycznego.

Gorąca scysja (której fragment można obejrzeć na naszej stronie internetowej) wybuchła podczas spotkania w byłym klasztorze karmelitów - obecnie sali koncertowej szkoły muzycznej, a po wojnie więzieniu Powiatowego Urzędu

Bezpieczeństwa w Bielsku Podlaskim. To miejsce wybrano na promocję nowej książki Instytutu Pamięci Narodowej.

- Wybraliśmy to miejsce, bo gdyby dziś przekopać dziedziniec tej placówki, to pewnie znalazłyby się szczątki pomordowanych więźniów tutejszego więzienia UB - mówił prof. Cezary Kuklo, dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku.
Jeden z gości spotkania wręczył historykom IPN-u zdjęcie z archiwum rodzinnego, dotyczące opisywanych w książce wydarzeń. Inni wspominali swoje doświadczenia.

- W 1958 r. składałem dokumenty do szkoły w Ełku. Rozmowie kwalifikacyjnej przysłuchiwał się rusycysta - były bielski ubek - wspominał Ignacy Grzybowski. - Gdy usłyszał, że moja rodzina pochodzi z Bodak, powiedział: "Synek, toż ty z bandyckiej wsi!