Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Strażnik miejski okradł pijanego

Izabela Krzewska
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Andrzej Zgiet
Rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata. To ostateczny wyrok dla Michała K. Sąd uznał, że jako strażnik miejski okradł mężczyznę doprowadzanego do izby wytrzeźwień.

Nie jest już białostockim strażnikiem - zaraz po tym, jak sprawa wyszła na jaw, stracił pracę. Żołnierzem zawodowym też już nie będzie. To w wojsku Michał K. planował robić karierę. Prawomocnie skazany za przestępstwo umyślne, nie ma na to szans. Będzie musiał zdjąć mundur. Mimo apelacji obrońcy, Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał w czwartek wyrok skazujący 26-latka.

- Oskarżony był funkcjonariuszem publicznym, od postawy którego wymagało się więcej. Swoim zachowaniem naruszył on zaufanie obywateli do instytucji straży miejskiej. Dlatego sąd rejonowy potraktował go z należytą surowością - mówiła uzasadniając wyrok sędzia Dorota Niewińska.

Chodzi o interwencję z ul. Bajecznej 31 października 2015 r. Michał K. i jego partner dowieźli pijanego mężczyznę na „wytrzeźwiałkę”. W protokole doprowadzenia K. miał poświadczyć nieprawdę. Podał, że w portfelu było nieco ponad 12 zł. Drugi strażnik widział tam wcześniej jeszcze 20-złotowy banknot. O swoich podejrzeniach po powrocie do jednostki powiadomił przełożonych, a ci prokuraturę.

Śledczy i sąd wykluczyli, że gotówka wypadła. A że portfel był pod „opieką” wyłącznie Michała K., tylko on mógł przywłaszczyć banknot.

Przy Michale K. go nie znaleziono. Błędem było nie wezwanie od razu policji, przyznał sąd, lecz (cyt.) „nie da się już tego błędu naprawić”. Ale jest świadek. To drugi strażnik. Jego wiarygodność podważał adwokat Michała K. Nie było tajemnicą, że mężczyźni byli w konflikcie. Oskarżony donosił szefom, że słucha policyjnych częstotliwości. Do tego bezprawnie przeszukuje ubrania osób podczas interwencji. Sąd okręgowy potwierdził, że konflikt był, ale to nie znaczy, że strażnik bezpodstawnie pomówił kolegę.

Zwrócił uwagę, że świadek sam poniósł konsekwencje swojej postawy. - Wielu kolegów odwróciło się od niego, przestało podawać mu rękę. Odbiło się to na jego zdrowiu. Musiał przenieść się do straży miejskiej na ulicę Suraską - przypomniała sędzia Niewińska.

Oskarżonego nie było na sali rozpraw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna