Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Białymstoku zakończył się głośny proces. Ewa Moniuszko pozwała IPN o mobbing, który wobec niej miał stosować były już dyrektor białostockiego oddziału - Cezary Kuklo.
W pierwszej instancji Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że pracownica padła ofiarą mobbingu i przyznał jej 30 tys. zł tytułem odszkodowania i zadośćuczynienia.
Podczas rozpatrywania apelacji sąd okręgowy podszedł do sprawy zupełnie inaczej i stwierdził, iż żadnego mobbingu nie było, a złej atmosferze w pracy winna jest... Moniuszko. Odrzucił też wszelkie jej roszczenia, ale umorzył jej koszty postępowania sądowego. W
uzasadnieniu sąd podkreślał, że wszelkie działania, które prowadził przełożony Ewy Moniuszko wynikały ze zwyczajnych relacji pracodawca - pracownik lub były odpowiedzią na wywołany przez powódkę konflikt w oddziale IPN. Wyrok jest już prawomocny, przysługuje od niego tylko kasacja. Moniuszko zapowiedziała już, że ją złoży.
- Dziwi mnie, że sąd uznał za niewinnego dyrektora, który został zwolniony ze swego stanowiska, a całą winą obciążył mnie - mówiła po sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?