Sterta śmieci przed drzwiami, długie nocne imprezy, karaluchy w mieszkaniu, a nawet ludzkie odchody na klatce schodowej. To częste "uroki" mieszkania w blokach z uciążliwym sąsiadem. Jeżeli nic z tym nie zrobimy, problem może ciągnąć się nawet latami.
Zawsze zaczyna się niewinnie
- Piętro nade mną mieszkał pan, który naużywał alkoholu. Kiedy zwróciłem mu pierwszy raz uwagę, to powiedział, że ma akurat urodziny - mówi Paweł Krzyk, który wynajmował kawalerkę przy ul. M. Skłodowskiej-Curie w Białymstoku.
Imprezy często się powtarzały. W końcu dochodziło do tego, że libacje trwały codziennie. Uciążliwego sąsiada miała dosyć nawet jego żona.
- Kiedy się napił, to wyganiała go z domu. On wtedy brał akordeon, siadał mi przed drzwiami i grał z rozpaczy jaką ma złą żonę - mówi lokator.
Pan Paweł zgłaszał sprawę policjantom i właścicielowi mieszkania, które wynajmował. Niestety, nie dawało to większych skutków.
- Przez około tydzień było cicho, a potem znowu to samo. Facet grał przez całą noc - opowiada.
W końcu dał za wygraną. Nie miał cierpliwości do uciążliwego sąsiada i zerwał umowę z właścicielem mieszkania.
- Wolałem zapłacić karę umowną i mieć święty spokój. Bo co mi zostało? - pyta retorycznie pan Paweł.
Denerwują nas niekończące się remonty, hałas i brud
Do podobnych spraw dochodzi w każdej spółdzielni mieszkaniowej.
- Średnio wpływa do nas około 10 poważnych skarg w ciągu roku. Są to interwencje, które zazwyczaj kierujemy do sądu - mówi Stanisław Hołubowski, prezes Białostockiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Drobniejsze skargi zdarzają się nawet codziennie.
Donosy najczęściej dotyczą krzyków za ścianą, głośnych imprez, czy nieczystości w mieszkaniach. Często ludzie dosłownie mówią o smrodzie i insektach wychodzących spod drzwi obok.
- Mieliśmy taką interwencję. Musieliśmy wejść ze służbami porządkowymi do jednego z mieszkań - dodaje Stanisław Hołubowski.
To, co członkowie zarządu spółdzielni zastali na miejscu wprawiło ich w osłupienie. Lokator gromadził we własnym mieszkaniu wszystkie wyrzucane na pobliski śmietnik rzeczy.
- Wywieźliśmy stamtąd kilka kontenerów śmieci - dodaje prezes.
Innym problemem, na jaki często skarżą się mieszkańcy, są niekończące się remonty.
- Ludzie zgłaszają się do nas z takim problemem. Mówią, że od pół roku u sąsiada trwa remont mieszkania i często jest prowadzony w godzinach nocnych - mówi Roman Klepadło ze Spółdzielni Lokatorsko-Własnościowej w Mońkach.
W tym przypadku poskutkowała sama rozmowa administratora z właścicielem mieszkania.
O problemach trzeba głośno mówić
Jeśli mamy problem z sąsiadem, to powinniśmy przede wszystkim zwrócić się po pomoc do spółdzielni.
- Jeżeli jest to środek nocy, to tutaj w grę wchodzi jedynie policja, ale to jest pomoc doraźna. Nie usunie problemu - informuje Jerzy Cywoniuk ze Spółdzielni Mieszkaniowej "Słoneczny Stok" w Białymstoku. - W nas-tępnej kolejności trzeba przyjść do nas.
Każda ze spółdzielni stara się w takiej sytuacji najpierw załatwić sprawę w sposób polubowny.
- Zazwyczaj skargę kierujemy do administratora i on rozmawia z lokatorem, przeprowadza wywiad wśród innych sąsiadów - dodaje Cywoniuk.
Jeśli sąsiad nie zmieni postępowania i wciąż sprawia kłopoty, to sprawa trafia na biurko prezesa spółdzielni.
- Wtedy jest już poważny problem. Sprawy są różne, ale zazwyczaj w asyście ochrony i policji odwiedzamy uciążliwego sąsiada - wyjaśnia Cywoniuk. - Tak było chociażby z dwoma mieszkańcami jednego z naszych osiedli. W nocy podpalili drzwi wejściowe sąsiadowi.
Na początku tego roku młodzi mężczyźni zostali usunięci z mieszkania prawomocnym wyrokiem sądu.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?