Prokuratura i sąd
Prokuratura i sąd
Gminny konflikt ma też swój sądowy i prokuratorski wymiar. Jak mówi J. Kłoczko, w różnych sprawach był przesłuchiwany już 15 razy. - Wszystkie wytaczane przeciwko mnie zarzuty były nieprawdziwe - dodaje. Teraz chce podawać do sądu tych, którzy zarzuty formułowali. Zaczyna od pani wójt. W prokuraturze wciąż trwa postępowanie wyjaśniające, czy mieszkańcy, którzy na sesję przyszli z taczkami nie wywierali na radnych niedozwolonej presji.
Staniemy na głowach, żeby ludzie wzięli udział w referendum - mówi Wiesława Jedlińska, pełnomocnik grupy inicjatywnej.
Komisarz wyborczy w Suwałkach ogłosił w czwartek termin. Referendum w sprawie odwołania rady gminy odbędzie się 11 marca.
- Zdecydują mieszkańcy, ale uważam, że ta rada jest dobra - mówi Jerzy Kłoczko, jeden z rajców. - Zły, bo nie przestrzegający standardów demokracji jest natomiast przewodniczący.
Spory bez końca
J. Kłoczko reprezentuje grupę ośmiu radnych. To w 15-osobowym gronie większość. Za wójtem Dorotą Winiewicz opowiada się 7 osób. Ostre spory trwają od momentu ukonstytuowania się gminnych władz, czyli od końca 2010 r.
Winą za taki stan rzeczy obie strony wzajemnie się obarczają. W konflikt angażują się mieszkańcy. Wiosną ubiegłego roku przyszli na sesję z taczkami, jajkami i transparentami. Twierdzili, że nie dopuszczą do tego, by Kłoczko został przewodniczącym rady. Chcieli do tego doprowadzić rajcowie z większości.
- Tak naprawdę cały problem sprowadza się do pana Kłoczki - uważa Wiesława Jedlińska. - Gdyby nie on, ci radni pewnie by się szybciej dogadali.
J. Kłoczko był przez lata bliskim współpracownikiem poprzedniego wójta. A ten, jak mówią mieszkańcy, przegrał wybory, bo ludzie mieli już dość jego rządów.
Podczas sesji, na której Kłoczko miał zostać przewodniczącym, na to stanowisko wybrano ostatecznie osobę z grona wspierającego panią wójt. Od tego czasu druga grupa już parokrotnie składała wniosek o odwołanie osoby kierującej pracami rady i powołanie na jej miejsce kogoś innego. Przewodniczący wniosku pod głosowanie jednak nie poddał.
Liczy się frekwencja
Żeby referendum było ważne, muszą w nim wziąć udział trzy piąte tych, którzy głosowali w wyborach samorządowych jesienią 2010 r. To w gminie Nowinka - 977 osób.
Zbyt niska frekwencja powoduje, że większość odbywających się w Polsce referendów zostaje unieważniona.
- Zdajemy sobie sprawę, że zachęcić do wzięcia udziału w głosowaniu blisko tysiąc osób z 1600 uprawnionych łatwo nie będzie - mówi W. Jedlińska. - Ale będziemy chodzić od domu do domu, rozmawiać, przekonywać. Znaczna część mieszkańców już zadeklarowała, że pójdzie głosować. Nasza gmina zasługuje przecież na znacznie lepszą radę.
A potem wybory
Organizatorzy liczą, że jak już ludzi pójdą, to opowiedzą się za odwołaniem rajców. Potem trzeba będzie rozpisać przedterminowe wybory.
- Zwolennicy pana Kłoczki nie będą mieli szans - uważają inicjatorzy referendum. - Wybierzemy taką radę, która będzie współpracowała z panią wójt.
Także ona przedterminowe wybory uważa za najlepsze rozwiązanie.
J. Kłoczko twierdzi natomiast, że część mieszkańców jest manipulowana przez Dorotę Winie-wicz i jej najzagorzalszych zwolenników.
- I wielu ludzie to widzi - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?