Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędziowanie na Podlasiu. Źle, czy normalnie...

Krzysztof Sokólski [email protected]
Bartosz Jurkowski podkreśla, że sędzia powinien być w tle meczu, a nie na pierwszym jego planie
Bartosz Jurkowski podkreśla, że sędzia powinien być w tle meczu, a nie na pierwszym jego planie Archiwum
Zróbcie coś, napiszcie, niech w końcu ktoś się tym zajmie - alarmują nas piłkarskie kluby, mające dosyć fatalnego sędziowania na podlaskich boiskach.

Skandale mniejsze lub większe wybuchają w III i IV lidze praktycznie co tydzień. Już mało kto kontroluje, co dzieje się w niższych klasach rozgrywkowych. Ostatnio nerwowo było w Grajewie, gdzie Warmia zremisowała 2:2 z Promieniem Mońki.

Czekał aż padnie gol?

- Zostaliśmy skrzywdzeni - mówi Wiesław Godlewski z zarządu monieckiego klubu. - Trochę lat funkcjonuję w futbolu i z reguły nie komentuję pracy arbitrów, ale już ręce opadają. To, co działo się w Grajewie, to katastrofa!

Trzecioligowy mecz miał niecodzienny przebieg. Sędzia Andrzej Sobolewski wyrzucił z boiska Marcina Arciszewskiego z Warmii oraz grającego trenera Promienia Leszka Zawadzkiego. Potem przedłużył spotkanie o 5 minut. Goście prowadzili 2:1. Grajewianie atakowali i wykonywali serię rzutów rożnych. 95 minuta dobiegła końca, a arbiter nie gwizdał. Już w 97 minucie, po kolejnym kornerze, Konrad Kawalko wreszcie strzelił wyrównującego gola.

- Pierwszą połowę meczu pan Sobolewski zakończył, kiedy nasz zawodnik właśnie miał dośrodkowywać w pole karne i mogła być dobra okazja na zdobycie bramki, a drugą przeciągał, dopóki Warmia nie wyrównała - denerwuje się Godlewski.

To nie jest odosobniona opinia. Wielu obserwatorów meczu - także tych z Grajewa - odniosło wrażenie, że arbiter się pogubił. Tymczasem Sobolewski otrzymał pozytywną ocenę od obserwatora Antoniego Plony, szefa podlaskich sędziów zresztą. Arbitra broni również Przemysław Sarosiek z Podlaskiego Związku Piłki Nożnej: - Sędzia, przedłużając mecz, zasygnalizował tylko, że 5 minut, to minimum doliczonego czasu gry. Między czasie były zmiany, kontuzje. Andrzej Sobolewski miał prawo dołożyć kolejne minuty. Sam bym pewnie tak samo postąpił. Traf chciał, że akurat padła bramka. Ale takie sytuacje się zdarzają.

Sarosiek dodaje, że związek celowo wyznaczył Sobolewskiego do prowadzenia trudnych zawodów. - To lokalne derby, spodziewaliśmy się, że będzie gorąco. Sobolewski zaliczany jest do najlepszych trzecioligowych arbitrów i wierzyliśmy, że zapanuje nad atmosferą. Z moich informacji wynika, że dobrze wywiązał się ze swojej roli.

Niesmak jednak pozostał i po raz kolejny wraca temat poziomu sędziowania na podlaskich boiskach.

- To kwestia stale budząca emocje, choć nie wiem, czy akurat mecz w Grajewie jest dobrym przykładem na ponowną dyskusję o arbitrach - stwierdza Sarosiek.

Krew na boisku

Ale przykładów jest masa. Przed tygodniem w meczu IV ligi Hetman Tykocin - Znicz Suraż młodzieżowiec z Suraża dostał od jednego z rywali bokserski cios w nos. Padł na murawę, cały zalany krwią. Żaden z trzech sędziów nic nie widział, choć sytuacja miała miejsce na wysokości jednego z liniowych.

- Kiedy zapytałem dlaczego nie interweniuje, to usłyszałem, że akurat nie patrzył, w to miejsce. Nie potrafię tego zrozumieć, bo do zdarzenia doszło na linii wyznaczającej spalonego. Potem rozmawiałem z głównym i tłumaczyłem, że arbiter powinien czuć grę. Usłyszałem, że on to kiedyś grał w piłkę. Na koniec spytał mnie: "A gdzie pan grał?" - relacjonuje trener Znicza Bartosz Jurkowski, który zaliczył ponad 250 występów w Ekstraklasie. - Największy problem podlaskich sędziów jest taki, że starają się być najważniejsi na boisku. Zdaję sobie sprawę, że pełnią niewdzięczną i ciężką rolę, ale kiedy już się jej podejmują, to muszą być konsekwentni. Mam dla nich radę. Im mniej ich widać na murawie, tym lepiej i dla nich, i dla widowiska - podkreśla Jurkowski.

Wiedzą, że są słabi... i nic nie mogą zrobić

- Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że w gronie trzecioligowych i czwartoligowych arbitrów znajduje się kilka nazwisk, które znajdować się tam nie powinny - przyznaje Sarosiek.

Tylko, że sama świadomość w tym momencie nie wystarczy. Kończy się runda i warto zastanowić się, jak unikać kompromitujących sędziowskich wpadek. Zimą można byłoby przeprowadzić szkolenia, dodatkowe warsztaty. - Tak. Tylko kto miałby, kogo szkolić? Nie chowamy głowy w piasek. Arbitrzy często są najsłabszymi punktami rozgrywek, ale to nie dotyczy tylko i wyłącznie Podlasia. To problem stary, jak świat. Nie znaczy, że trzeba się z nim pogodzić, lecz jednocześnie trudno znaleźć cudowną receptę na podwyższenie sędziowskiego poziomu - zaznacza Sarosiek.

Podziel się swoim pomysłem jak poprawić sędziowanie

Podlaski Związek Piłki Nożnej szuka sposobu na lepsze sędziowanie. Nie potrafi go znaleźć. Może ciekawe pomysły na podwyższenie poziomu mają nasi Czytelnicy. Czekamy na propozycje, które przekażemy futbolowej centrali. Telefon "Współczesnej" - 85 748 74 80 i mail: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna