„Polskie władze ponoszą odpowiedzialność za śmierć migrantów na granicy z Białorusią” – takie słowa wypowiedziała nieco tydzień temu na antenie radiowej TOK FM sekretarz generalna organizacji Amnesty International Agnes Callamard. I dokładnie te słowa zostały opublikowane na facebookowym profilu białoruskiej straży granicznej. Wraz z wizerunkiem sekretarz generalnej.
Jej wypowiedź dla tego radia była zresztą dłuższa, ale jednoznacznie wskazująca na winę Polski za śmierć kilku nielegalnych migrantów, których ciała znaleziono niedaleko granicy z Białorusią jeszcze we wrześniu tego roku, a ostatnie w październiku, kilka dni temu.
- Mogę zapewnić, że jeśli ludzie, wobec których stosuje się push-backi umierają, to nie ma żadnych wątpliwości, że stosujący wypychanie są bezpośrednio odpowiedzialni za naruszenie prawa do życia tych osób – wyjaśniała Agnes Callamard w rozmowie radiowej na antenie TOK FM.
Co ciekawe, tak zwane push-backi stosują także służby graniczne Litwy oraz Łotwy. Z tym, że tam nie pojawiły się media skłonne rozmawiać o zabezpieczaniu granic przed nielegalnym wtargnięciem przez cudzoziemców z sekretarz generalną Amnesty International. I dlatego nie ma obwiniania o śmierć nielegalnych migrantów nikogo, oprócz Polski, choć ciała są znajdowane także pod granicą litewską i łotewską. A co więcej, ten mechanizm jest z powodzeniem od lat stosowany także w wielu innych krajach Unii Europejskiej, tylko Amnesty International bardziej milczała i milczy w przypadku innych państw niż Polska.
Cała ta sytuacja jednak pokazuje jedną bardzo wyraźną rzecz. Mianowicie taką, że służby białoruskie bardzo dokładnie monitorują media w Polsce. Potrafią wykorzystywać przekazy do swojej propagandy, którą następnie powiela białoruska i rosyjska telewizja państwowa. Tak jak zresztą widać było już dużo wcześniej, kiedy zajścia pod Usnarzem Górnym były relacjonowane i szeroko komentowane właśnie przez reżimowe media Łukaszenki i Putina. Z właściwym przekazem dla swoich odbiorców. „Bohaterzy” nagrań posłużyli wyłącznie jako bezpłatni aktorzy w spektaklu reality show napisanym według scenariusza służb białoruskich.
Tymczasem sprawa przyczyn śmierci kilku osób, których ciała znaleziono we wrześniu i w październiku tego roku, jest przedmiotem postępowania prokuratorskiego. Ale jedno można stwierdzić już teraz na pewno. Gdyby nie wojna hybrydowa, w której Białoruś wykorzystuje migrantów jako broni demograficznej, do śmierci cudzoziemców pod polską, litewską czy łotewską granicą by nie doszło.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?