Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seks? Dopiero po ślubie i tylko "po bożemu"

Redakcja
Otrzymywałem z zakładów karnych listy z błaganiem o pomoc. Autorzy stwierdzali wprost: "Wyjdę i znowu zgwałcę. Niech pan pomoże panie doktorze...” – wyznaje prof. Zbigniew Lew-Starowicz, ceniony psychoterapeuta i seksuolog.
Otrzymywałem z zakładów karnych listy z błaganiem o pomoc. Autorzy stwierdzali wprost: "Wyjdę i znowu zgwałcę. Niech pan pomoże panie doktorze...” – wyznaje prof. Zbigniew Lew-Starowicz, ceniony psychoterapeuta i seksuolog.
Do łóżka idziemy dopiero po ślubie i robimy "to" w pozycji "po bożemu". Czasem jednak cnota bywa taką wartością, że kobieta w ogóle nie chce jej stracić. O seksualnych obyczajach mieszkańców województwa podlaskiego z prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem rozmawia Julia Szypulska.

Kilka dni temu odwiedził pan Szpital Psychiatryczny w podbiałostockiej Choroszczy, żeby zobaczyć oddział dla sprawców przestępstw seksualnych, głównie pedofilów, który wkrótce będzie oddany do użytku. Jakie są pańskie wrażenia?

- Jestem zadowolony, jeśli chodzi o kubaturę obiektu. Jest duży, dobrze pomyślany i spełnia warunki do prowadzenia procedur diagnostycznych i terapeutycznych. Jest tam m. in. możliwość psychoterapii grupowej czy muzykoterapii.

To jeden z trzech takich oddziałów w Polsce, co oznacza, że tego typu miejsca są w naszym kraju rzadkością. A jaka jest potrzeba społeczna? Co dotąd robiono ze sprawcami przestępstw seksualnych poza tym, że wtrącano ich do więzienia?

- Po odbyciu kary ze sprawcą nic się nie działo. Jeżeli ktoś jest ukierunkowany na zaspokajanie potrzeb seksualnych tylko w ten sposób, to to, że odbędzie karę nie oznacza, że zakończy to jego zainteresowania. Od lat otrzymywałem z zakładów karnych listy z błaganiem o pomoc. Autorzy stwierdzali wprost: "Wyjdę i zrobię to samo. Niech pan pomoże panie doktorze". Teraz, kiedy pojawiły się możliwości leczenia zarówno w warunkach zamkniętych, jak i ambulatoryjnych, ci ludzie mają szansę wyleczenia.

Czyli współczesna medycyna ma narzędzia pozwalające wyprowadzić przestępcę seksualnego z kręgu jego zainteresowań?

- Jak najbardziej. Wręcz trzeba to robić.

Czy często zawodowo odwiedza pan województwo podlaskie?

- Bywam tutaj raz w roku na konferencji lekarzy w Białowieży. W Choroszczy natomiast jestem pierwszy raz.

Gdyby pan miał dokonać porównania obyczajów seksualnych mieszkańców naszego regionu z resztą Polski, na jakie różnice by pan wskazał? Mówi się, że jesteśmy w tej dziedzinie tradycjonalistami.

- To prawda. Badania pokazują, że najbardziej konserwatywni są mieszkańcy Polski wschodniej. Panuje wśród nich przekonanie, że jeśli seks, to po ślubie. Technika miłosna też jest uboga, sprowadzona do pozycji "po bożemu". Poglądy są bardzo konserwatywne, na przykład takie, że homoseksualiści to zboczeńcy, których trzeba kastrować. U wielu kobiet zauważa się też niechęć do seksu. Z obliczeń wynika, że odsetek kobiet przeżywających orgazm w stałym związku jest tutaj najmniejszy w całej Polsce. Wspomniany tradycjonalizm odnosi się do całej tzw. ściany wschodniej. Otwarte, liberalne podejście do seksu mają natomiast mieszkańcy ściany zachodniej - aglomeracji warszawskiej czy katowickiej.

W czym pan upatruje przyczynę takiego stanu rzeczy? Czy to kwestia zaszłości historycznych, poziomu rozwoju cywilizacyjnego?

- Myślę, że chodzi o wpływ Kościoła, który we wschodniej Polsce jest najsilniejszy. Weźmy statystykę aktywnych religijnie, chodzących do kościoła. Najmniej ich jest w centrum kraju, np. w Łodzi czy w województwach zachodnich. Najbardziej pobożna jest ściana wschodnia. W tym regionie jest też najwięcej powołań kapłańskich. Wszystko to świadczy o dużym wpływie Kościoła na życie i obyczaje mieszkańców. Przekłada się to także na sprawy polityczne. Poza nielicznymi wyjątkami, na wschodzie wygrywają partie konserwatywne, proreligijne.

Wygląda więc na to, że obyczajowość seksualna zależy od regionu...
- Tak, ale to już niedługo. Zmiany spowoduje globalizacja internetowa i to się już zaczyna dziać. Młode pokolenie jest pokoleniem internetu. Na podstawie informacji z sieci formują swoje poglądy. W przyszłości oddziaływanie Kościoła czy lokalnego środowiska znacznie się skurczy.

Z drugiej strony nad oddziaływaniem internetu ubolewam. Bo tam jest groch z kapustą, często brak rzetelnych informacji, pornografia. To nie jest dobre źródło wiedzy.

Czy jeśli chodzi o wiek inicjacji seksualnej to też nasz region odbiega od reszty kraju?

- Też. Średnia krajowa to jest 17 lat, a w Polsce wschodniej jest to 19. rok życia.

Co nowego w zachowaniach Polaków zaobserwował pan w ostatnim czasie?

- Nasilają się skrajne bieguny. Jeden to nadmierna liberalizacja, której efektem jest np. sponsoring, to, że młodzi traktują seks bez emocji, jako narzędzie czy czynność taką samą, jak każda inna. Seks coraz częściej traktowany jest jak sport, a użytkownicy pornografii godzinami śledzą interesujące ich strony w internecie. Z drugiej strony mamy ten biegun, gdzie są środowiska związane np. z Opus Dei, czyli rodzaj fundamentalizmu katolickiego. Coraz liczniejsze stają się grupy promujące zachowaniem dziewictwa do ślubu.

A według seksuologa lepiej jest zachować cnotę do ślubu czy rozpocząć współżycie wcześniej?

- Powiedziałbym tak: zarówno powstrzymywanie się, jak i nie powstrzymywanie nie daje gwarancji udanego związku. Nie ma takiej zależności. Nie łudźmy się, że jeśli ktoś rozpocznie współżycie po ślubie to jego małżeństwo przetrwa. Mnie interesuje motywacja. Jeśli ktoś ma motywację typu czysto religijnego, ok. Natomiast za stwierdzeniem "seks dopiero po ślubie" często kryją się różnorodne lęki. Jako psychoterapeuta doskonale o tym wiem. Kobieta często ma opory przed seksem, bo ma małe poczucie własnej wartości i próbuje je podnieść błoną dziewiczą. Mam cnotę, więc jestem coś warta. Nie jest to motywacja dojrzała.

Skąd się biorą takie lęki ? To kwestia wychowania, charakteru?

- I jedno, i drugie, a także wiele innych przyczyn. Kobieta mogła być wychowana w lęku do mężczyzn. Może mieć poczucie, że jest szarą myszką, osobą nieatrakcyjną, która nie może się podobać. Taka kobieta patrzy w lustro i myśli: "Jestem brzydka i nieatrakcyjna, ale mam cnotę. Czyli jestem bardzo wartościowa, nie puszczam się." W jej ocenie mężczyzna powinien to docenić. Zależy jej też, żeby przeciągnąć ten stan jak najdłużej, najlepiej do ślubu. To taki typowy mechanizm obronny. Cnotę traktuje jak walor, którym próbuje grać. Drugi biegun też nie jest dobry, jeśli np. 16-latka ma szesnastu partnerów na swoje urodziny i żyje w całkowitej swobodzie. Tego typu dziewczyny też mają problemy z ułożeniem sobie życia. Nawet jeśli się trochę wyszumią i potem już są skłonne do stabilizacji, to ich partner, kiedy się o tej przeszłości dowie, może tego nie zdzierżyć. Taki związek też nie przetrwa.

Ale przecież mężczyzna chce mieć Madonnę i ladacznicę w jednym?
- Tak, ale ladacznicę tylko w jego łóżku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna