Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seks z zawiązanymi oczami

(kk)
sxc.hu
Teresa P. - 33-letnia wówczas (historia zdarzyła się już jakiś czas temu) urzędniczka z miasteczka M. napisała w internetowym serwisie randkowym, że preferuje seks z zawiązanymi oczami.

Przeczytał to burmistrz czyli jej zwierzchnik. I się zaczęło.

Teresa to kobieta samotna. Pisze wiersze, co u kobiet samotnych jest zjawiskiem często występującym. Napisała wiersz na walentynki. Wysłała do lokalnej gazety - i wygrała. Nagrodą była romantyczna kolacja we dwoje. Ale jaki to romantyzm we dwoje, skoro nie ma tej drugiej połowy? Zrozumiała, że tak dalej być nie może. Nie może być ciągle samotna.

W internetowym serwisie "Randki" złożyła swoją ofertę. Napisała tak: "orientacja seksualna - tylko mężczyzn, cel kontaktu - luźna znajomość, matrymonialny, przyjaźń, seks, w ramce erotyka - eksperymenty, masaże erotyczne, francuska miłość, po ciemku, tradycyjny, romantycznie, w wodzie, z zawiązanymi oczami".

Nie żeby szczególnie lubiła się pluskać po ciemku w wodzie z zawiązanymi oczami, ale tylko takie opcje w internecie były do wyboru. Bardziej drastyczne ominęła. I czekała. Na księcia z bajki. Że wejdzie na jej stronę i przeczyta ofertę. Od zamieszczenie oferty minął cały, długi rok. Zamiast księcia zjawił się redaktorek z miejscowej gazetki. Pisał artykuł i sprawdzał, czy nastolatki z ich miasteczka szukają w internecie ofert seksualnych.

Tyle, że oprócz nastolatek opisał urzędniczkę Tereskę, która przecież nastolatką już dawno być przestała. Redaktorek napisał, że seks to jest jej ulubiona forma spędzania wolnego czasu. I jeszcze zadał pytanie: Czy to, co mogą robić zwykli obywatele, przystoi osobom na publicznych stanowiskach?

Następny dzień był dla Tereski szczęśliwy. Dostała podwyżkę. Ale szczęście trwało tylko dopóty, dopóki koleżanka nie przyniosła do pracy miejscowego tygodnika zatytułowanego "Co słychać?" I wyszło, że słychać, iż Tereska szuka w internecie seksu. A przecież to nie była prawda, bo ona szukała księcia.

Wybuchł skandal. Burmistrzowi bardzo się on nie spodobał. Już następnego dnia chciał swojej urzędniczce wręczyć wymówienie, ale czujnie wpadła ona w depresję i poszła na zwolnienie lekarskie. Wróciła dopiero po kilku miesiącach.

A jak wróciła, to zaraz dostała wymówienie o następującej treści: "Zamieszczenie w internecie publicznej informacji z zakresu Pani życia intymnego dotyczących preferencji (potrzeb) seksualnych i publicznego zaproszenia do składania ofert ich zaspokojenia podważa zaufanie do Burmistrza Miasta".

I burmistrz dał jej wypowiedzenie, choć tak naprawdę nikt nie wiedział, co mają preferencje seksualne Tereski do autorytetu burmistrza. A skoro nikt tego nie wiedział, Tereska wniosła sprawę do sądu pracy, aby się dowiedzieć. Niech burmistrz udowodni, w czym jej zachowanie naruszyło jego godność, bo Tereska w pozwie sądowym napisała: "Moja orientacja i zachowania seksualne są zgodne z normą. Nie prowadzę rozwiązłego życia".

Burmistrz być może nigdy się o tym nie przekona. Jest już bowiem byłym burmistrzem. W ostatnich wyborach samorządowych zdecydował się nie kandydować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna