Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skąd się wzięła miłość? Dlaczego ludzie się w sobie zakochują?

Marcin Florkowski
Psycholog radzi
Psycholog radzi G. Radziewicz
Czy naprawdę takie są źródła miłości? Wąskie drogi rodne, zbyt duża głowa i oksytocyna? Jakie to nieromantyczne!

Skąd się wzięła miłość? I po co ludziom to piękne, niezwykłe uczucie? Przecież różne gatunki zwierząt doskonale obchodzą się bez niego od milionów lat…

Traktujemy miłość jako jedno z najbardziej ludzkich uczuć. Większość piosenek śpiewanych jest o miłości, pisze się o niej wiersze, poematy, powieści, kręci filmy itp. Niektórzy uważają, że miłość to najważniejsze, co pojawia się pomiędzy naszymi urodzinami a śmiercią. A jednak gdy poddajemy uczucie miłości naukowym badaniom, okazuje się, że nie wygląda ono wcale romantycznie…

Ewolucja to proces bezmyślny. Czasem musi naprawiać szkody, które sama wyrządza. Na przykład jeśli łanie parzą się chętniej z jeleniami o rozłożystych rogach, to z pokolenia na pokolenie jelenie będą miały większe poroże. Ewolucja "musi" jednak w konsekwencji zmienić też budowę mięśni i kręgów szyjnych jelenia, zmieni się sposób biegania zwierzęcia, jeleń musi opuścić gęste lasy i przystosować do otwartych przestrzeni itp. Pojawienie się jednej cechy wymusza pojawienie się innych.

Wyprostowana sylwetka

Monogamia i miłość u ludzi mogą być produktem podobnego procesu "naprawiania" szkód, które przyniosły poprzednie "wynalazki" ewolucji.

Gdy pierwsze hominidy zeszły z drzew i zaczęły przechadzać się po sawannach (ok. 5 mln lat temu), okazało się, że jest to niebezpiecznie w pojedynkę. Indywidualiści szybko zostali pożarci przez drapieżniki, przetrwały osobniki żyjące w grupach. Konieczność przebywania w grupie społecznej sprawiła jednak, że człowiek musiał rozwinąć więcej umiejętności komunikowania się (język), przewidywać reakcje innych osobników, rywalizować z nimi, współpracować. Aby temu wszystkiemu podołać, mózg musiał rosnąć. W dodatku uwolnione przednie kończyny, które zaczęły manipulować narzędziami, dały kolejny impuls do rozrastania się mózgu. W wyniku tych procesów człowiek musiał mieć coraz to większą głowę.

Drogi rodne kobiety

Niestety ludzie posiadali już wtedy wyprostowaną sylwetkę, a to z konieczności sprawiało, że drogi rodne kobiety musiały pozostać wąskie i "ściśnięte", nie mogły więc urodzić dziecka z wielką głową. Z czasem biodra kobiet nieco się rozrosły (stąd dzisiejsze wcięcie w talii u kobiet, które jest nieobecne u mężczyzn), ale dziecko nadal musiało rodzić się ze stosunkowo małą głową i małym mózgiem. To oznaczało, że mózg podczas urodzenia musiał być "niedorozwinięty" i mógł nabierać swojej sprawności dopiero po urodzeniu. Jednak to oznaczało, że ludzki noworodek, który rodził się z "niedorozwiniętym mózgiem" był zupełnie bezradny i wymagał przynajmniej kilkuletniej opieki dorosłych osobników, zanim sam nabrał samodzielności.

Pamiętajmy, że mówimy o epoce kamienia - bez pieluszek jednorazowych, gotowych zupek, żłobków itp. W tych czasach utrzymanie małego, bezradnego dziecka przy życiu przez kilka lat było olbrzymimi wysiłkiem. Żadna, choćby najbardziej opiekuńcza i zaradna samica nie była w stanie sprostać temu zadaniu samodzielnie, równolegle jeszcze troszcząc się o własne życie i wyżywienie.

Rola samca

To oznacza, że aby przetrwać, samice musiały mieć pomoc samców w wychowywaniu dzieci. Jeśli samiec dbał o samicę, dostarczał jej pożywienia i ochrony - jego dziecko przetrwało. Aby jednak tak poświęcać się dla dziecka i samicy, samiec musiał czuć silną i trwałą więź z nimi.

Jak można wytworzyć taką silną więź emocjonalną między dwoma osobnikami? Współczesne eksperymenty pokazują, że mógł temu służyć orgazm. Podczas orgazmu w mózgu wydzielany jest hormon, oksytocyna, której obecność powoduje odczucie bardzo silnej więzi emocjonalnej z obiektem. To znaczy, że jeśli z kimś przeżywamy orgazm, wytwarza się wobec tej osoby szczególny stosunek emocjonalny. Na marginesie warto powiedzieć, że oksytocyna jest również intensywnie wydzielana podczas akcji porodowej, co sprawia, że matka silnie wiąże się emocjonalnie z dzieckiem.

Naukowcy doszli do wniosku, że im więcej stosunków seksualnych, im bardziej intensywne, tym bardziej sprzyjało to wytworzeniu się więzi emocjonalnej między partnerami, a więc pośrednio przekładało się na lepsze dbanie o potomstwo i "przetrwanie genów". Można powiedzieć, że w ten sposób ewolucja "rozmnażała" ludzi, między którymi tworzyła się taka więź emocjonalna, którą dzisiaj nazywamy miłością.

Nawet naga skóra u ludzi (kolejna rzadkość u ssaków lądowych) jest związana z wytwarzaniem się więzi. Rozkosz jest silniejsza, jeśli pieszczoty angażują całą skórę, a skóra pokryta włosami jest miej podatna na stymulację dotykową.

Czy naprawdę takie są źródła miłości? Wąskie drogi rodne, zbyt duża głowa i oksytocyna? Jakie to nieromantyczne! Na szczęście to tylko jeden z punktów widzenia. Pietę Michała Anioła możemy opisać przy pomocy wiązań między atomami, nie odbiera to jednak w żaden sposób piękna samej rzeźbie…

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna