Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal po udziale w teleturnieju

Michał Modzelewski [email protected]
Piotr i Krystyna Mańczakowie pozwali lekarza, bo twierdzą, że ograł ich rodzinę w teleturnieju. Walczą o ćwierć miliona złotych, na rzecz chorych synów.
Piotr i Krystyna Mańczakowie pozwali lekarza, bo twierdzą, że ograł ich rodzinę w teleturnieju. Walczą o ćwierć miliona złotych, na rzecz chorych synów.
Pieniądze zamiast do chorych dzieci, trafiły na konto...

Krystyna i Piotr Mańczakowie, rodzice dwóch nieuleczalnie chorych chłopców, nie mają wątpliwości: zostali oszukani przez lekarza. Medyk namówił ich do udziału w polsatowskim teleturnieju "Milion od zaraz". Konkurs ten wygrywała osoba, której marzenia dostawały najwięcej sms-owych głosów telewidzów.

Marzeniem lekarza było zaś przekazanie wygranej na rzecz leczenia chłopców. Rodzice poparli medyka, na którego głosowali nie tylko mieszkańcy Łomży (skąd wszyscy się wywodzą), ale całego woj. podlaskiego. Ich "drużyna" wygrała. Nie milion (zabrakło głosów), ale 333 tys. zł. Mańczakowie dostali od zwycięzcy... 50 tys. zł. Według nich należy im się ćwierć miliona złotych. O tyle walczą z lekarzem przed sądem. Wczoraj zakończył się proces. Wyrok zostanie ogłoszony 29 lutego br.

Doktor chciał nam pomóc
W styczniu minionego roku, Piotr i Krystyna Mańczakowie z Łomży dali się namówić miejscowemu lekarzowi (nie zgadza się na podanie personaliów ani na wypowiedzi dla mediów) na ich udział w teleturnieju "Milion od zaraz". Medyk, którego marzeniem miało być - jak twierdzą Mańczakowie - przekazanie wygranej na rzecz chorych chłopców, zwyciężył w sms-owym głosowaniu. Przed sądem Krystyna i Piotr oświadczyli, że byli przekonani, iż cała wygrana posłuży do leczenia dzieci: 18-letniego Kuby i 9-letniego Adriana, którzy od urodzenia cierpią na pęcherzowe oddzielanie się naskórka.

Choroba ta sprawia, że każdego dnia na ich ciele pojawiają się liczne, nowe rany. Walka z nią pochłania nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie, a rodzina sama nie jest w stanie pokryć takich kosztów.
- Kiedy doktor przekonywał nas do udziału w teleturnieju, mówił, że chce pomóc naszym chłopcom. Zrozumieliśmy, że to na ten cel przeznaczymy wygraną - tłumaczył wczoraj Piotr Mańczak. - Zrewanżować mu mieliśmy się jedynie rowerem dla dwóch osób, którym zamierzał z żoną zwiedzać dolinę Narwi.

Po wygranej pieniądze (po odjęciu podatku zostało ok. 300 tys. zł) trafiły na konto lekarza, jako formalnego zwycięzcy teleturnieju. Z tej puli medyk przeznaczył tylko 50 tys. zł na leczenie Adriana i Kuby.
- Od tamtej pory nie otrzymaliśmy od niego żadnej kwoty, a nasza sytuacja majątkowa ciągle się pogarsza - mówiła wczoraj Krystyna Mańczak. - Wcześniej nie spisywaliśmy żadnej umowy, bo doktor przedstawił to tak, że nie mieliśmy wątpliwości do kogo trafi cała wygrana.

Ksiądz też przekonywał
W sprawie zeznawało wielu świadków, którzy - jak stwierdzili - byli przekonani, że wysyłając sms-y na lekarza wspierają leczenie chłopców. W ich oczach doktor mienił się filantropem, który wystąpił w telewizji, by pomóc nieuleczalnie chorym dzieciom.

W charakterze świadka zeznania składał m.in. Ireneusz Denysiuk, komendant miejskiej straży pożarnej. - O tym programie dowiedziałem się w kościele podczas ogłoszeń parafialnych - mówił. - Ksiądz przekazał nam, że wieczorem w telewizji wystąpi rodzina z naszej parafii i prosił o jej wsparcie. Wysłaliśmy z żoną sms-y. Cały czas byłem przekonany, że pomagam tym dzieciom. Gdybym wiedział, że to dla pana doktora będą pieniądze, to bym nie wysłał sms-ów.

W podobnym tonie wypowiadali się również inni świadkowie. Rozmawiając z przedstawicielami mediów i ze sobą na korytarzu sądowym nie kryli zresztą oburzenia.
- Ja uważałem, że drużyna to on i państwo Mańczakowie - tłumaczy Stanisław Łebkowski. - I że pieniądze miały być w całości przeznaczone na te dzieci.

Czekając na wyrok
- Oddałam swój głos na państwo Mańczaków, na ich dzieci i uważam, że im się te pieniądze należą - mówi Mariola Piaszczyk. - Moim zdaniem to im należy się cała kwota. Uważam, że pan doktor nie postąpił fair i powinien zwrócić pieniądze. Bo myślę, że wszyscy głosowali nie na niego, ale na konkretny cel, na leczenie tych chłopców.

Sam medyk od początku sprawy tłumaczy, że wygrana miała posłużyć realizacji również jego marzeń (m.in. budowie kliniki). On jedynie proponował Mańczakom, że jeśli opowiadając widzom o swoich problemach pomogą mu wygrać, to on się z nimi podzieli nagrodą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna