Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skerla: Zasłużyliśmy na krytykę

(KS)
Andrius Skerla (z prawej) zapewnia, że Jagiellonia nie złoży broni i zrobi wszystko, aby wyjść z dołka
Andrius Skerla (z prawej) zapewnia, że Jagiellonia nie złoży broni i zrobi wszystko, aby wyjść z dołka
Nie szukam usprawiedliwień w treningach na sztucznej trawie, czy braku szczęścia. Gramy gorzej, niż jesienią, ale wierzę, że to się wkrótce zmieni - mówi Andrius Skerla.

Jagiellonia w trzech ligowych spotkaniach rundy rewanżowej zdobyła raptem dwa punkty. Z trzech "oczek" przewagi nad Wisłą Kraków błyskawicznie zrobiły się cztery straty. Na niedawną rewelację rozgrywek Ekstraklasy spada fala krytyki.

- Nie można powiedzieć, że jest niezasłużona. Byliśmy liderem tabeli i wiadomo, jakie z tą pozycją wiązane są oczekiwania - stwierdza Skerla. - Krytyka być musi, a my powinniśmy sobie z nią poradzić.

Pytanie, co się stało z Jagiellonią powoduje najczęściej bezradne rozkładanie ramion. Oczy kierowane są na najbardziej doświadczonych graczy, którzy powinni kierować zespołem, Hermesa, Tomasza Frankowskiego, Skerlę...

- Kiedy nie idzie, zawsze szuka się przyczyn problemów. Można mówić, że nie mamy gdzie trenować. Ale nie wolno narzekać tylko na sztuczną murawę. W sumie elementy gry w piłkę są takie same bez względu na boisko. Poza tym wiele drużyn też ćwiczy na sztucznych nawierzchniach. W prasie często pojawiają się również opinie, że brakuje u nas ludzi, którzy wzięliby odpowiedzialność na własne barki, że wiąże nas presja. Młodsi piłkarze może rzeczywiście nie wytrzymują medialnej otoczki z walką o mistrzostwo Polski, ale z drugiej strony, kiedy wychodzisz na boisko, to po 10 minutach nie myślisz o tytule, tylko o toczącym się meczu - tłumaczy Skerla.

Reprezentant Litwy - podobnie zresztą jak Frankowski - podkreśla, że, jesienią Jagiellonia miała sporo szczęścia. - Teraz jego brakuje, lecz trzeba przyznać, że i my gramy gorzej. Mamy dużo strat, niecelnie podajemy. Jedno co może nas uratować, to praca nad poprawą pewnych elementów gry. W zasadzie nawet wiemy jakich. Nie możemy panikować, tylko starać się wyjść na prostą - wyjaśnia 34-letni obrońca.

A może piłkarzom przydałoby się spotkanie we własnym gronie, aby sobie szczerze porozmawiać o tym, co się dzieje?

- Mamy teraz takie tempo, że tylko gramy, śpimy, odpoczywamy i znowu gramy. Na jakieś specjalne spotkania nie ma nawet czasu. Zresztą jeśli chodzi o atmosferę w zespole, to jest bez zarzutu. Proszę wierzyć, że nic złego się nie dzieje. Jest nas około 25 ludzi w drużynie. Nikt nie zwala na nikogo winy. Wszyscy trzymamy się razem - zapewnia Skerla.

Dzisiaj reprezentant Litwy nie mówi wprost o celach, czy miejscu na koniec sezonu.
- Na pytanie, czy wierzę, w mistrzostwo Polski, odpowiem, że wierzę, ale pod warunkiem, że naprawimy swoją grę. Liga zrobiła się bardzo ciekawa. Spójrzmy na wyniki Śląska, czy Cracovii. Wisła prawdopodobnie też zgubi jeszcze punkty. A i za jej oraz naszymi plecami jest spory tłok. Teraz myślimy o jutrzejszym meczu z Lechią, w którym chcemy awansować do półfinału Pucharu Polski. Potem czekają nas wyjazdy na Lecha i Wisłę. Mam nadzieję, że po tych spotkaniach wciąż będziemy blisko pozycji lidera - dodaje Skerla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna