Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślad jaśnie pana

Kazimierz Radzajewski
Piotr i Jan (z prawej) Jaworowscy znaleźli wstęp do historii swojej rodziny w książce A. Studniarka
Piotr i Jan (z prawej) Jaworowscy znaleźli wstęp do historii swojej rodziny w książce A. Studniarka K. Radzajewski
Trzcianne. Nie wiedzieli skąd ich ród. Już są na tropie korzeni i rozległych konarów rodowego pnia.

Internet to wspaniały wynalazek - mówią Jan i Piotr Jaworowscy, którzy za pomocą tej sieci znaleźli trop wiodący do folwarku w Szorcach k. Trzciannego i trafili na wspomnienia o swoich przodkach. Drogę do poszukiwania korzeni tego herbowego rodu wskazał im zaś historyk Arkadiusz Studniarek, autor monografii Trzciannego.
Jan i Piotr Jaworowscy rozpoczęli swoją pierwszą sentymentalną podróż do rodowego folwarku od Moniek. Pan Piotr przyjechał z Warszawy, zaś Jan wprost z USA.
Prywatne śledztwo
Jan i Piotr dysponowali tylko aktem urodzenia siostry ich pradziadka i dziadka z 1868 r. Z dokumentu wynikało, że chrzest miał miejsce w kościele w Trzciannem.
- Poprzez internet trafiłem na A. Studniarka. Poprosiłem o książkę i znalazłem w niej zapiski o pradziadku Janie ze wsi Szorce-Cibarzewo - opowiadał jego prawnuk Piotr.
- Jest też opis ślubu Jaworowskiej herbu Lubicz z Ołdakowskim, pieczętującym się tym samym herbem. Oni mieli aż... 17 dzieci. To był następny ślad o rodowym pniu - zauważył Jan, wnuk Jana, stryj Piotra.
Jaworowscy nie znali dotychczas swoich trzciańskich korzeni z przełomu XIX i XX wieku, bo tropy urywały się na dziadku pana Piotra, który umarł w 1937 w Augustowie.
- To był znamienity lekarz, postać do dziś wspominana w tym mieście - mówił Piotr Jaworowski.
To znamienity ród
Pan Piotr jest grafikiem i wykładowcą na warszawskiej ASP. Pasję do sztuki odziedziczył po ojcu Jerzym, też niegdyś uznanym grafiku. Jego stryj Jan był zaś w latach 60-tych profesorem matematyki na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie jest on cenionym profesorem matematyki w Indiana University w amerykańskim Bloomington. Ma teraz blisko 80 lat i u schyłku życia postanowił odświeżyć swoją matematyczną pamięć o własnej rodzinie.
- Zapraszano mnie do pracy w USA, ale zza "żelaznej kurtyny" nie można było wyjeżdżać na ów "zgniły Zachód". W 1962 r. pojechałem na zjazd matematyków do Anglii, a tam już była prosta droga do Ameryki - wspominał Jan Jaworowski.
Jan i Piotr pojechali na trzciański cmentarz, gdzie odnaleźli wiele śladów po Jaworowskich. Byli też w swojej rodowej wsi Szorce.
- Opłacało się! Starsi ludzie pokazali nam drogę do nieistniejącego już folwarku Cibażewo. Jeszcze tu wrócimy, by odszukać choćby nieme świadectwa o naszym przodku - mówił w uszczęśliwiony Piotr, prawnuk Jana, pana na Cibarzewie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna