Prokuratura zarzuciła aktorowi oraz jego znajomemu - biznesmenowi Mirosławowi S., że nie przechodzili ani szkolenia, ani egzaminu na prawo jazdy kategorii "E", umożliwiające transportowanie przyczepy. Mieli uzyskać nieprawdziwe zaświadczenia od właściciela szkoły nauki jazdy w Augustowie oraz egzaminatora z suwalskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
W przededniu egzaminu odwdzięczyli się im, według śledczych, zapraszając na zakrapianą kolację. Aktem oskarżenia objęto również Tomasza K. z suwalskiego ośrodka.
Grzywna w I instancji
Sąd pierwszej instancji orzekł, że nie ma dowodów na to, iż zamiast na egzamin aktor i biznesmen pojechali do swojego znajomego z suwalskiej uczelni. Byli zresztą świadkowie, którzy widzieli tego dnia Zbigniew B. w egzaminacyjnym samochodzie. Aktor i jego znajomy zostali jednak skazani za to, że nie przeszli szkolenia w pełnym zakresie. Mieli zapłacić po parę tysięcy złotych grzywny.
Niska szkodliwość
Od tego wyroku odwołała się prokuratura oraz obrońcy. Wczoraj Sąd Okręgowy w Suwałkach uznał, że nawet jeśli są wątpliwości dotyczące egzaminu, to nie można rozstrzygać ich na niekorzyść oskarżonych. Wyrok pierwszej instancji został więc podtrzymany.
Zmienił się natomiast w odniesieniu do drugiego zarzutu. Zdaniem sędziów, mężczyźni odbyli gros zajęć szkoleniowych. Sąd uznał, że sprawę należy umorzyć ze względu na niską społeczną szkodliwość czynu.
Wyrok jest już prawomocny. Na razie nie wiadomo, czy prokuratura, która poniosła w tym procesie druzgocącą klęskę, skorzysta z możliwości złożenia kasacji do Sądu Najwyższego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?