Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć to nie nagły przypadek

Krzysztof Jankowski
- Nasze wezwania nic nie dały. Gdy lekarze odmawiali przyjazdu, żona umierała we własnym łóżku - mówi Anatol Antychowicz z Bielska Podlaskiego.
- Nasze wezwania nic nie dały. Gdy lekarze odmawiali przyjazdu, żona umierała we własnym łóżku - mówi Anatol Antychowicz z Bielska Podlaskiego. Fot. Krzysztof Jankowski
Bielsk Podlaski. Pogotowie ratunkowe odmówiło przyjazdu do mojej umierającej żony - twierdzi nasz Czytelnik. - Dyspozytorka postąpiła zgodnie z przepisami i etyką lekarską - zapewnia szef bielskiego pogotowia.

Do bolesnej dla rodziny Anatola Antychowicza sytuacji doszło po południu 13 lutego. Wtedy to jego syn zadzwonił na telefon alarmowy pogotowia z prośbą u udzielenie pomocy chorej na nowotwór piersi matce.
- Usłyszał wówczas, że pogotowie przyjeżdża tylko w nagłych wypadkach. I żeby zamówił wizytę lekarza domowego - opowiada pan Anatol. - Nasza lekarz domowy przyszła w ciągu godziny, ale w tym czasie żona zmarła.
Antychowicz nie ma pretensji do lekarza rodzinnego. Przyznaje, że jego wizyta była zamówiona już dzień wcześniej. Jest tylko zbulwersowany odpowiedzią dyspozytorki pogotowia.
- Przecież jeśli człowiek umiera, to chyba jest to nagły wypadek? - pyta.
Lekarze zapewniają jednak, że wcale pomocy nie odmówili.
- Mężczyzna proszący o interwencję powiadomił jednocześnie o zbliżającej się, zamówionej wizycie lekarza rodzinnego. Dyspozytorka zaleciła więc najpierw przyspieszone skonsultowanie się z nim - wyjaśnia doktor Tomasz Papciak, kierownik Zakładu Pomocy Doraźnej w Bielsku Podlaskim. - Gdyby jednak lekarz rodzinny nie mógł się pojawić, to z pewnością nasza ekipa przyjechałaby do pacjentki i przetransportowała ją do szpitala. Rodzina jednak ponownie nas nie wzywała.
Kierownik wyjaśnia też, że w przypadku choroby przewlekłej, jaką jest nowotwór, lekarz prowadzący ma największą wiedzę o pacjencie i może podjąć najwłaściwsze leczenie.
- W sytuacji, w której lada moment u pacjenta miał się pojawić lekarz, nie było sensu wysyłać ekipy złożonej z ratowników medycznych - mówi doktor Papciak.
I wyjaśnia, że w wyniku reformy ratownicy medyczni mogą ordynować leki tylko z wąskiego ich spisu.
- Nie ma w nim np. leków narkotycznych, które podaje się pacjentom chorym na nowotwory - mówi kierownik Papciak.
Rodziny Antychowiczów argumenty pogotowia jednak nie przekonują.
- Nie domagamy się odszkodowań, ani zadośćuczynienia. Uważamy jednak, że pogotowie zachowało się nie w porządku. Być może zgodnie z przepisami, ale wbrew ludzkiemu sumieniu - mówią bliscy zmarłej kobiety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna