- Ale to nie on leci, tylko autopilot - on siedzi, bo musi odsiedzieć 40 godzin w fotelu pilota, by zgodnie z regulaminem otrzymać dodatek - mówi w wywiadzie dla "Wprost" gen. Skrzypczak.
Pytany o obecność gen. Błasika w kabinie tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem, mówi, że taka sytuacja często się zdarzała i była uznana w wojsku niemal za normę.
- Moi koledzy generałowie wchodzili do kabiny pilotów. Byli tacy, co siadali za stery samolotów, i tacy, co instruowali załogę - mówi gen. Skrzypczak. Jego zdaniem, nie było przypadku, by pilot samolotu odmówił dowódcy ustąpienia miejsca za sterami.
Generał Waldemar Skrzypczak nie chciał się wypowiadać na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jak powiedział, po każdej kolejnej katastrofie w wojsku jest zawsze jeden wniosek: błąd pilota.
- Ale ja bym z wyrokiem poczekał - mówi. Wskazuje jednak na wiele negatywnych zjawisk dziejących się od dłuższego czasu w wojsku, które mogły pośrednio przyczynić się do tragedii w Smoleńsku.
Więcej na Wprost24 (www.wprost.pl).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?