Sokółka. Czarny dym zatruwa życie na Zabrodziu. Czytelniczka: Jak długo jeszcze będziemy to znosić?

Dym leci na całą dzielnicę Zabrodzie i wszystkich tych, którzy mieszkają w pobliżu torów kolejowych. To jest naprawdę nie do wytrzymania. Nie da się nawet pospacerować, bo wtedy, gdy świeci słońce i można byłoby zaczerpnąć świeżego powietrza, do płuc wciągalibyśmy gryzący dym. Jak długo jeszcze będziemy to znosić? - pyta poirytowana Czytelniczka z Sokółki.

Nie może już spokojnie patrzeć na kłęby czarnego dymu, które zasnuwają niebo nad naszym miastem.

- Odnoszę nieodparte wrażenie, jakoby tam bez przerwy tak kopciło. Tyle się mówi o smogach unoszących się nad miastami w Polsce, o gospodarce niskoemisyjnej. A u nas co? - pyta retorycznie.

Zdzisław Wolski dyrektor Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol w Sokółce zdaje sobie sprawę, że kłęby czarnego dymu wylatujące z komina mogą irytować ludzi mieszkających w sąsiedztwie mleczarni.

- Kłęby dymu wydobywają się z komina tylko w czasie dorzucania węgla. Zwykle podrzucamy taczkę lub dwie co pół godziny. W zależności od zapotrzebowania i pory dnia. W ciągu tylko jednej 8-godzinnej zmiany są to zwykle około dwie tony węgla. Więc nasi pracownicy muszą się trochę „nataczkować” - wyjaśnia.

Na szczęście, wiele wskazuje na to, że już niedługo ma się to skończyć. A to za sprawą skroplonego gazu ziemnego, którego stacja ma niebawem zostać uruchomiona na użytek mleczarni, A potem prawdopodobnie i na użytek innych firm oraz mieszkańców Sokółki. W praktyce będzie to oznaczać, że mleczarnia skończy wreszcie używać węgla jako opału. Znikną więc problemy z czarnym dymem.

- Budowa stacji LNG już ruszyła, w tej chwili jest realizowany projekt kotłowni. W tym tygodniu wystąpimy o pozwolenie na budowę. Inwestycja powinna zostać zakończona gdzieś w połowie marca. Wtedy powinny rozpocząć się rozruchy nowej instalacji - zapewnia dyrektor.

Dodaje, że pierwotnie uruchomienie nowej instalacji zasilanej gazem było zaplanowane na połowę mijającego już tego roku. Twierdzi jednak, że wszelkie wymagane prawem procedury były tak bardzo przez sokólski magistrat przeciągane, że to, co powinno być załatwione w trzy miesiące, trwało rok.

Magazyn Informacyjny 4.01.2018