W aptekach pro-life farmaceuci nie realizują recept na leki wczesnoporonne i antykoncepcyjne. Nie sprzedają również środków chroniących przed ciążą, dostępnych bez zaleceń lekarza, np. prezerwatyw czy kremów plemnikobójczych. Klienci zainteresowani ich zakupem o tym, że zostaną odesłani z kwitkiem, dowiadują się dopiero przy okienku.
- Tego rodzaju apteki działają w całym kraju, także w Małopolsce. Informacje o nich rozchodzą się pocztą pantoflową. Lepsze byłoby wyraźne ich oznaczanie, na przykład poprzez specjalne logo umieszczone wewnątrz apteki, brakuje jednak odpowiednich regulacji - mówi dr Małgorzata Prusak, przewodnicząca Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski, zrzeszającego ok. 200 osób.
Jej organizacja pomaga w znalezieniu zatrudnienia tym aptekarzom, którzy nie chcą sprzedawać środków hormonalnych. Ale chętnych na takie apteczne etaty jest więcej niż odpowiednich wakatów.
W ilu dokładnie aptekach na półkach brakuje środków antykoncepcyjnych - nie wiadomo, bo takich statystyk nikt nie prowadzi. Część farmaceutów przeciwna innym niż naturalne metody planowania ciąży niechętnie otwarcie deklaruje swoje przekonania. Boją się reakcji kolegów po fachu i klientów.
- Kiedy zaczynałam pracę, spotykałam się z przejawami agresji ze strony pacjentek. Po czasie kobiety zdążyły się przyzwyczaić, że tego rodzaju recepty zrealizują po prostu gdzie indziej - opowiada jedna z małopolskich farmaceutek, która woli zachować anonimowość.
Aptekarze pro-life przekonują, że możliwość odmowy sprzedaży środków hormonalnych zapewnia im konstytucja, gwarantująca wolność sumienia i religii. Obowiązujące przepisy prawa farmaceutycznego wyraźnie wskazują jednak, że farmaceuta może nie wydać leku jedynie w sytuacji, gdy zachodzi podejrzenie, że recepta jest fałszywa albo oceni, iż środek może zaszkodzić zdrowiu czy życiu pacjenta.
- Powoływanie się na klauzulę sumienia jest w tym przypadku bezprawne i uderza w kobiety - nie ma wątpliwości Krystyna Kacpura, dyrektorka wykonawcza Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Przeciwnicy antykoncepcji chcą zmiany przepisów, a zwolennicy radzą składać skargi
Apteki pro-life, gdzie nie są wydawane leki wczesnoporonne ani środki chroniące przed ciążą, pojawiają się we wszystkich regionach kraju. Rośnie również liczba farmaceutów, dla których sprzedaż antykoncepcji jest działaniem niezgodnym z ich sumieniami. Zgłaszające się do nich pacjentki odsyłają więc do kolegów po fachu, którzy mają inne poglądy.
- Cały czas dostajemy sygnały od kobiet, którym nie udało się zrealizować recepty na środki antykoncepcyjne. Namawiamy je, żeby kierowały odpowiednio wypełnione skargi do wojewódzkich inspektoratów farmaceutycznych i liczymy, że urzędnicy pomogą rozwiązać problem - mówi Krystyna Kacpura z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Dodaje, że ograniczenia w sprzedaży tego rodzaju środków to przede wszystkim problem dla mieszkanek małych miast i wsi.
Do małopolskiego oddziału do tej pory żadne zażalenie na apteki pro-life jeszcze nie wpłynęło. Józef Łoś, małopolski wojewódzki inspektor farmaceutyczny, podkreśla jednak, że w przypadku farmaceutów nie może być mowy o powoływaniu się na klauzulę sumienia. - Zgodnie z ustawą zadaniem apteki jest zaopatrzenie ludności z terenu, na którym działa, w środki lecznicze, a farmaceuta ma prawo odmówić wydania leku tylko, jeżeli w jego ocenie zagraża on życiu czy zdrowiu pacjenta - wyjaśnia inspektor Łoś.
W sytuacji gdy na półce brakuje jakiegoś medykamentu, aptekarz ma obowiązek zamówić go i poinformować pacjenta o terminie odbioru. W aptekach pro-life dzieje się tak jednak wyłącznie wtedy, gdy pacjentka wskaże, że leków hormonalnych potrzebuje w celach medycznych, a nie do zapobiegania niechcianej ciąży.
Zdaniem aptekarzy ze Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski możliwość zrezygnowania ze sprzedaży i posiadania we własnej aptece środków antykoncepcyjnych zapewnia im konstytucja gwarantująca wolność sumienia i religii. Woleliby jednak, żeby zapis o klauzuli sumienia dotyczący aptekarzy znalazł się w ustawach szczegółowo regulujących działalność aptek. Pomysł taki wraca od kilku lat. Na razie nie udało się go przeforsować.
- Chcielibyśmy stosownego sformułowania w przepisach, podobnie jak zostało to rozwiązane w przypadku lekarzy. Być może udałoby się to umieścić w ustawie o zawodzie farmaceuty, która właśnie powstaje - mówi dr Małgorzata Prusak, prezes SFKP.
Na stronie internetowej organizacji można znaleźć deklarację poparcia w tej sprawie. Dotychczas podpisało się pod nią blisko 15 tys. osób.